Bieganie z NIEMOWLĘCIEM w GONDOLI – czy bieganie z małym dzieckiem jest BEZPIECZNE?

Bieganie do końca ciąży, czy bieganie niedługo po cesarce może wydawać się szaleństwem. Jednak co ma robić „nałogowiec”? 🙂

Otóż nałogowiec będąc w 8 czy 9 miesiącu ciąży kupuje wózek biegowy w opcji z gondolą, a sam biega do ostatniego dnia ciąży.

Poród miał być naturalny. Wyszła jednak awaryjna cesarka, ale co tam…!

 

Pięć dni spędzam w szpitalu i już na drugi dzień po powrocie do domu, wychodzimy na pierwszy spacerek (w końcu trzeba kupić w aptece zastrzyki przeciwzakrzepowe). Noga za nogą, ale do przodu.

Mija chyba ze 2 tygodnie od porodu, gdy próbuję pierwszego truchciku i… to nie jest dobry pomysł! 🙂

Szybko jednak wracam do formy i zaczynam biegać z wózkiem. Owszem, miałam obawy zarówno co do tego, jak ja będę się czuć, jak i co do tego jak malutka znosić będzie bieganie.

Gdyby na przykład płakała podczas biegu, czy też coś innego by jej nie pasowało, na pewno odpuściłabym bieganie.

Jednak nic takiego się nie działo. To znaczy nie inaczej, jak podczas spacerów, też dzieci czasem płaczą, gdy są głodne itp. Co do wstrząsów, to trzeba być rozsądnym, wybierać płaskie i gładkie trasy, a wózek biegowy ma naprawdę dobrą amortyzację.

 

I tak – myślę, że bezpiecznie – przez niemal 7 miesięcy przebiegłyśmy wiele kilometrów. Córeczka wzięła udział w dwóch biegach na 10 km z tatą i ze mną na 5 km oraz w półmaratonie, o czym pisałam TUTAJ.

Bieganie z dzieckiem w gondoli uważam za bezpieczne jeśli spełni się kilka warunków, o czym opowiadam na poniższym nagraniu.

 

 

Przebiec PÓŁMARATON z MALUSZKIEM w GONDOLI?! (relacja z Tychy Półmaraton)

O Tyskim Półmaratonie usłyszałam na jakiś miesiąc przed tym wydarzeniem, a zainteresował mnie z uwagi na to, że była tam kategoria biegu z wózkiem.

 

Mimo to ani się nie przygotowywałam, ani nie zapisałam. Jednak bieg mnie kusił 🙂

Finalnie, pojechałam do Tych w sobotę przed biegiem, gdy zapisy on-line były już zamknięte i załapałam się na jedno z rezerwowych miejsc.

 

Cały czas jednak był dylemat, czy biec samej czy z córeczką, która dopiero tygodniu poprzedzającym bieg skończyła dopiero pół roczku. W końcu maratony i półmaratony biega się raczej z dziećmi siedzącymi w spacerówkach i nie słyszałam, by ktoś biegał z dzieckiem w gondoli…

 

W dniu biegu (02.09.2018) postanowiłam jednak spróbować biec z córeczką – gdyby było coś nie tak, zejdę z trasy – pomyślałam i pobiegłam! A tak wyglądał start wózków:

 

 

Przyznam, że tempo innych biegaczy z wózkami wydawało mi się bardzo szybkie i od razu uplasowałam się gdzieś pod koniec naszego peletonu. Potem jednak złapałam rytm i biegłam całkiem szybko.

 

Córeczka zasnęła jeszcze przed startem i choć zaczęło kropić, to nadal smacznie spała, gdy biegliśmy ulicami Tych. Potem jednak zaczęło padać mocniej, a gdy dobiegliśmy do Jeziora Paprocańskiego nastąpiło istne oberwanie chmury!

Lało strasznie, na ścieżce porobiły się błotniste kałuże, a tu trzeba obiec całe jezioro (ok. 5-6 km)! I właśnie w tym momencie obudziła się moja córeczka. Próbowała usiąść w wózku i wyglądała przez osłonkę moknąc na deszczu.

Kilka razy się zatrzymywałam, by położyć ją z powrotem, a ona z ciekawości znów wstawała 🙂 W końcu się położyła, ale zaczęła płakać – w końcu nie tylko ja byłam cała mokra ale i wózek przemokł przy tak ulewnym deszczu.

Gdyby taka sytuacja zdarzyła się w centrum miasta – na pewno zeszłabym z trasy. Robiąc pętlę wokół jeziora, nie było takiej możliwości, by gdziekolwiek się schronić, więc biegłam dalej…

 

W końcu obiegłyśmy jezioro i okazało się, ze do mety jest „tylko” 5 km. Pomyślałam, że jakoś dobiegnę, szczególnie, że deszcz jakby zelżał.

Na dalszym odcinku trasy – już przez miasto – niestety lunęło jeszcze raz (!) ale w końcu chmura przeszła i biegłam dalej.

Córeczka jeszcze popłakiwała, więc śpiewałam jej piosenki i jakoś dobiegłyśmy.

 

Mokre na mecie 🙂

Zaraz po przebiegnięciu mety, karmienie i poszukiwanie taty (mąż nie sądził, że tak szybko dobiegnę i się z kimś zagadał), który przygotował suche rzeczy dla córeczki.

 

Jak się okazało, półmaraton przebiegłam z czasem 2:06 i zajęłam trzecie miejsce biegu z wózkiem kobiet! Pierwszy nasz bieg na takim dystansie i od razu podium 🙂

III miejsce na Tyskim Półmaratonie

 

 

Ogólne wrażenia po biegu to:

  • biegnąc z dzieckiem, jest mega adrenalina i odpowiedzialność za maluszka, a także wielka radość z ukończenia biegu 🙂
  • można biec z dzieckiem w gondoli, ale na pewno jest to sprawa indywidualna
  • organizatorzy półmaratonu w Tychach zrobili naprawdę miły gest puszczając wózkarzy jako pierwszych 🙂
  • duży plus za posiłek wegetariański na mecie!  🙂  (zdarzyło mi się być na półmaratonie, gdzie po biegu podano smażoną kiełbasę i piwo 🙂 )