Pamiętam, gdy kilka lat temu przygotowywałam się do Biegu Górskiego.
Zaplanowałam sobie, kiedy będę biegać, a jednego z tych dni strasznie lało! Zastanawiałam się czy iść biegać, czy odpuścić. I wtedy przyszła mi do głowy myśl:
„A jeśli w dniu biegu będzie padać..? Przecież nie zrezygnuję z udziału!”
Tak pomyślałam i poszłam biegać. Lało strasznie, ale byłam z siebie zadowolona i dumna, że pokonałam własną słabość! (A w dniu biegu był upał – 32 stopnie ? )
Jakie są zatem zalety biegania czy wyjścia na rower przy brzydkiej pogodzie?
1/ Często pogoda za oknem wygląda dużo gorzej, niż gdy już wyjdziesz na zewnątrz. Warto się przełamać i przekonać, że nie jest tak źle.
2/ Trenując przy wietrznej czy deszczowej (śniegowej) pogodzie łapiesz odporność, a organizm dostosowuje się do różnych warunków atmosferycznych.
3/ Gdy zrobisz trening przy brzydkiej pogodzie, to pokonujesz własne słabości i czujesz się silniejsza/silniejszy.
Po półmaratonie w Tychach, podczas którego nastąpiło oberwanie chmury (relacja TUTAJ), w Gdańsku liczyłam na bardziej przewidywalną pogodę. Organizatorzy jednak zadbali o moc „atrakcji” pogodowych?
Przyznaję się bez bicia? że niedokładnie prześledziłam trasę biegu. Zresztą… nie jestem z Gdańska, więc byłoby to tylko śledzenie „palcem po mapie”. Spodziewałam się jednak, że skoro jesteśmy nad morzem, to choćby część biegu będzie wiodła właśnie wzdłuż morza – tak jednak nie było.
Jak się okazało, Półmaraton Gdański to typowo miejski bieg. Zaczynał się w Amber Expo czyli w obiekcie targowym, a następnie wiódł przez ulice miasta, także przez drogę łączącą Gdańsk, Gdynię i Sopot. Biegliśmy też obok tzw. Falowca czyli bardzo długiego bloku 🙂 Za to morza ani, ani…
Bo nie ma złej pogody 🙂
W dniu startu czyli 28 października, od rana padał lekki deszczyk, ale zgodnie z prognozami, po godzinie 9 (a była to też godzina startu), miał przestać padać.
Deszcz jednak w nosie miał prognozy 🙂 i zamiast przestać padać, zmienił się w ulewny, a w pewnym momencie nawet w grad.
W sumie to fajnie mi się biegło w tym deszczu, bo biegając z wózkiem często robi mi się gorąco. Jednak padało naprawdę ostro! Gdy co jakiś czas trzymałam wózek tylko jedną ręką, a drugą opuszczałam, to z rękawów wylewała mi się woda 🙂
Przyznam jednak, że i mnie w końcu ten deszcz dał w kość, bo w końcówce biegu było mi po prostu zimno!
Bieg solo czy w duecie?
W ramach półmaratonu w Gdańsku jest dodatkowa kategoria dla biegaczy z wózkami – czyli z dziećmi 🙂 Niestety jednak za wprowadzeniem tej kategorii nie poszły kwestie organizacyjne. O co chodzi?
Wiem, że na niektórych biegach, biegacze z wózkami są ustawieni w osobnej strefie. W Tychach „wózki” wystartowały kilka minut wcześniej i po półmaratonie w Gdańsku, uważam, że to powinno być regułą. Dlaczego?
W Gdańsku na linii startu ustawiona byłam chyba gdzieś na końcu (tj. w chyba w strefie na czas 2:00) i gdy bieg się rozpoczął było bardzo ciasno, a wiele osób biegło powoli. Z łatwością mogłabym wyprzedzić wielu biegaczy, gdyby… tylko było miejsce.
Wiadomo, że bez wózka jakoś bym się przepchała, ale z wózkiem to jak? Ludziom po nogach jechać…? ?
Podobnie było na dalszych odcinkach biegu. Na części trasy biegliśmy dwoma pasami ulicy i tam wyprzedzałam wiele osób. W miejscach, gdzie dla biegaczy był tylko jeden pas, znów robiło się ciasno i często czując moc biegową, musiałam biec wolniej niż mogłam 🙁
Myślę zatem, że organizatorzy biegów, którzy uwzględniają także biegaczy z wózkami, powinni wyznaczać dla nich dodatkową strefę.
Jak się Pani spało?
W Gdańsku pierwszy raz biegłam tak długi dystans z przyczepką biegową Thule. Ten wózek mam od niedawna, więc nie wiedziałam, jak się sprawdzi?
A sprawdził się dobrze 🙂 Jeśli chodzi o kwestie biegowe, to na tego typu trasie (raczej gładkiej, w większości asfalt, mało zakrętów) wózek sunął lekko po drodze i biegło się całkiem wygodnie.
Dobrze sprawdził się także w ekstremalnych warunkach pogodowych. Z jednej strony budowa wózka (czyli forma budki) jest chyba przytulna dla dzieci, z drugiej, materiały dobrze zabezpieczały przed wodą.
Córeczka ubrana była w ciepły polarek i otulona koczykiem, ale zastanawiałam się czy nie przemoknie? Na budce przyczepki zamontowałam osłonę przeciwdeszczową, nie wiedziałam jednak, czy wózek nie przemoknie od dołu – w końcu deszcz był tak ulewny, że momentami biegło się w wodzie, a koleiny na ulicach zamieniły się w głębokie kałuże.
Jak się jednak okazało, córeczka była suchutka i… przespała cały bieg 🙂
A po biegu…?
Mam wrażenie, że w Amber Expo panował lekki chaos 🙂 Wbiega człowiek cały mokry, zmęczony i… niczego nie można się dowiedzieć. Słyszy, że gdzieś podobno dają zupę, a gdzie indziej drożdżówkę i czekoladę. I że jeszcze gdzieś powinien oddać chipa, ale nikt nie wie gdzie… 🙂
Trzy duże hale i tłum ludzi, do tego hałas (meta była w środku i cały czas słychać było komentatora) i wzajemne dopytywanie co i gdzie?
No dobrze… w końcu dostałam swoją miseczkę pomidorówki i kawałek placka oraz grzecznie oddałam chipa 🙂
Co jeszcze?
Co jeszcze mogę powiedzieć? Dwie godziny biegu na deszczu i wietrze, potem gorąca kąpiel i ciepła zupa… to jest super reset 🙂
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celach optymalizacji treści dostępnych w naszych serwisach oraz dla statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej w Polityce Prywatności.AkceptujęCzytaj więcej