wózek biegowy

Wózek BIEGOWY kontra PRZYCZEPKA Thule Chariot Sport (recenzja)

Kochani, dziś porównanie dwóch wózków, z którymi biegałam. Pierwszy to klasyczny wózek biegowy, drugi to przyczepka, do której można dokupić zestaw do joggingu i używać jako wózka.

 

Jak zatem prezentują się oba modele?

 

Budowa i wymiary

Oba wózki są dosyć duże, a na pewno znacznie większe niż zwykłe spacerówki 🙂

Baby Jogger Summit

Baby Jogger Summit to klasyczny wózek biegowy. Z wyglądu przypomina trochę spacerówkę, ale ma znacznie większe koła i tylko trzy – jak to jest w wózkach biegowych.

Wymiary wózka po rozłożeniu to: 110 x 45 x 102 cm (długość, szerokość, wysokość)*

 

Thule Chariot Sport

Thule Chariot Sport przypomina raczej mały samochodzik niż wózek 🙂 Ma także trzy koła, ale znacznie niższe zawieszenie i jest to raczej budka, w której siedzi nasz mały pasażer.

Wymiary wózka to: 130 x 55 x 112 cm*

 

Dla kogo dany model? 

Oba wózki są przeznaczone dla dzieci powyżej 6 miesięcy, a zatem samodzielnie siedzących. Wiadomo więc, że to „6 miesięcy” jest umowne. Także zaawansowanie umiejętności siedzenia jest ważna tj. kwestia czy maluch jest stabilny, czy dopiero uczy się siadać.

Jeśli chodzi o osobę prowadzącą, to oczywiście musi to być biegacz lub biegaczka 🙂 Trudno mi sobie wyobrazić, by przygodę biegową zaczynać od biegania z wózkiem. Taka aktywność to spory wysiłek i wymaga odpowiedniego przygotowania. Dodatkowo, o ile przy samodzielnym bieganiu  pracują przede wszystkim nogi, o tyle przy bieganiu z wózkiem trzeba wzmocnić także ręce (ja sama robię pompki i ćwiczę z ketlami).

Z uwagi na rozmiar Thule Sport i trochę trudniejsze prowadzenie, zastanawiam się czy nie jest to raczej model dla panów 🙂

 

Usadowienie dziecka

No właśnie…

W Baby Jogger moja córeczka (mając 6 i 7 miesięcy) siedząc przechylała się na bok – zatem wniosek, że jest to model dla dziecka już stabilnie siedzącego. Producenci mogliby rozwiązać ten problem poprzez wyprofilowanie siedzenia, bo w obecnym modelu jest to prawie płaskie oparcie.

Oparcie można rozłożyć do pozycji prawie leżącej – i tak też w Joggerze podróżowała moja córeczka – natomiast w tej pozycji samo oparcie przechylało się w jedną stronę (być może wada w naszym wózeczku?).

Tak czy owak w Joggerze córeczka zwykle leżała i spała.

 

W Thule Sport siedzenie jest wyprofilowane – przypomina trochę te w fotelikach samochodowych. Oparcie można trochę rozłożyć. Może nie do pozycji półleżącej, ale do ćwierćleżącej 🙂

 

Dla naszej córeczki oba modele chyba są jeszcze troszkę „za duże”. Tak więc nie jest to tylko kwestia wieku, ale też wzrostu i wagi dziecka.

 

Amortyzacja

W porównaniu do tradycyjnych spacerówek, oba wózki mają bardzo dobrą amortyzację.

W Joggerze, gdy zbiegałam z górki, podskakiwało przednie koło i musiałam zwalniać. W Thule Sport było podobnie, choć w mniejszym stopniu, bo wózek stabilniejszy. W obu przypadkach, jak sądzę, taka sytuacja związana jest z tym, że moja córeczka jeszcze mało waży:)

Ogólnie stabilność wózków można porównać do sytuacji z prowadzeniem samochodu. Każdy, kto jeździł sportowym modelem auta a potem przesiada się np. do vana – czuje różnicę. Podobnie jest z Joggerem a Thule Sport. Ten pierwszy jest bardziej zwinny, ten drugi bardziej stabilny.

 

Prowadzenie wózka i rączka

Jak dla mnie, niezbyt wysokiej i w miarę szczupłej kobiety – prostsze jest prowadzenie Joggera, bo jest mniejszy i bardziej zwinny. Łatwiej nim skręcać i mogę go prowadzić jedną ręką.

W Thule Sport muszę biec raczej trzymając uchwyt obiema rękami. Trzymając jedną, dosyć trudno utrzymać tempo 🙂

 

Dodatkowe funkcje

Jeśli chodzi o Baby Jogger, to możemy do niego dokupić gondolę i biegać (lub spacerować 🙂 ) już z noworodkiem.

Z kolei Thule Sport to propozycja dla aktywnych – może to być spacerówka, przyczepka rowerowa, wózek biegowy. Można go także podobno podpiąć do nart biegowych.

 

Cena wózka

Za Baby Jogger zapłacimy ok 3 tys. zł., Thule Sport to koszt ok. 5 tys.  – wszystko zależy od tego jakie „adaptery” i dodatkowe gadżety dokupimy do wózka.

Może się wydawać, że to spory wydatek, ale dla biegaczy… W końcu czasem za dobre buty zapłacimy 500 zł. a wózek biegowy to coś co służy nam kilka lat.

 

Podsumowanie

To który lepszy? Nie powiem 🙂

Oba wózki są dobrej jakości i dobrze wykonane, a wszystko zależy od tego, kto ich będzie używał i do czego. Np. jeśli sporo jeździsz na rowerze – wybierzesz przyczepkę. Jeśli chcesz biegać (truchtać!) z niemowlakiem wybierzesz Joggera.

Ważne są także kwestie praktyczne jak na przykład rozmiar wózka – trzeba przyznać, że np. Thule Sport może się po prostu nie mieścić Wam w domu, czy też nie wejść do windy.

 

Przed zakupem wózka najlepiej rozważyć, kto będzie nim biegał, na jakie dystanse i czy potrzebujecie dodatkowych funkcjonalności. Tak czy owak – powodzenia 🙂

 

* na stronach internetowych sklepów są podawane inne wymiary, ale coś mi się nie zgadzało, więc zmierzyłam te modele wózków, które mam pod ręką 🙂

bieganie z wózkiem

Czym różni się WÓZEK BIEGOWY od ZWYKŁEGO i jak z nim BIEGAĆ?

Wózki biegowe na pozór wyglądają podobnie do zwykłych. No, może na pierwszy rzut oka robią solidniejsze wrażenie! 🙂

 

Jednak różnic jest więcej. Gdy zaczynałam używać wózek biegowy, pierwsza rzecz, która zwraca uwagę to sztywne przednie koło. Musi ono być sztywne ze względu na bezpieczeństwo. Gdyby się ruszało podczas biegu, to nasz wózek jeździł by slalomem 🙂

Jednocześnie – jeśli taki wózeczek pchamy przed sobą to mamy wrażenie, że on sam skręca! Na początku myślałam, że mam wadliwy egzemplarz 🙂 Okazało się jednak, że wózek skręca dlatego, że podłoże jest nierówne. Hipotetycznie – gdybyśmy jechali po idealnie płaskiej powierzchni, wózek poruszał by się w linii prostej. Gdy jedziemy po chodniku czy ścieżce rowerowej, która nigdy nie będzie idealnie płaska, to wózek skręca.

 

Więcej na temat budowy wózka oraz biegowych początków na poniższym filmiku – zapraszam do oglądania 🙂