bułeczki

Jak kupić BUŁECZKI, gdy SCHODY są strome a TY pchasz wózek?

W okresie ciąży bardzo polubiłam drożdżowe bułeczki z serem.

Teraz też od czasu do czasu kupuję takie bułeczki i lubię także próbować ich różnych wariantów w innych miastach. A więc są okrągłe, podłużne, z serem na wierzchu, z serem w środku, drożdżowe lub drożdżowo – francuskie.

 

Strome schody

W tej konkretnej cukierni są pyszne rogale z serem i kruszonką. Przechodziłam tam wczoraj  i chciałam kupić taką właśnie bułeczkę, ale byłam z córeczką w wózku. A tam strome i wysokie schody. Wspinać się zatem czy odpuścić?

 

Prośba

Na tarasie tylko jeden stolik był zajęty. Siedziała tam elegancka para – kobieta i mężczyzna – w rejonie 40-50 lat i na pewno obydwoje Polacy.

Zapytałam tego pana (sądząc, że to gentleman), czy mógłby poprosić kogoś z obsługi, bo chciałabym kupić bułeczkę, a nie wejdę po tych schodach z wózkiem.

 

Czy Pan rozumie po polsku?

Pan najwyraźniej nie zrozumiał po polsku, albo może ja mówiłam w jakimś dziwnym języku. Spojrzał na mnie pytająco, potem na swoją towarzyszkę z niemym pytaniem – czy ja dobrze rozumiem, ze ta kobieta chce bym wstał i poszedł i w ogóle…?

Za to pani zerwała się z fotela i powiedziała: Oczywiście. I poszła. Wróciła po chwili i powiedziała, że ktoś przyjdzie.I faktycznie niedługo pojawiła kelnerka i zakupiłam swoją bułeczkę do kawki 🙂

 

Bariery nie tylko architektoniczne

W tej historyjce w sumie rozbawiło mnie zachowanie tego pana. Niesłusznie pomyślałam, że będzie gentlemanem i chętnie mi pomoże, tymczasem okazało się, że jednak tylko kobieta zrozumie kobietę 🙂

stres

STRES przed STARTEM w biegu? Zastosuj ten prosty TRIK!

Niemal przed każdym startem odczuwam większy bądź mniejszy stres.

No… może przed biegiem na 5 km u mnie stres prawie nie występuje, ale też takich biegów w zasadzie nie biegam. W ciągu roku chyba tylko jeden taki. Dystans 10 km też odbywam w miarę spokojnie poza standardowym zdenerwowaniem, czy zdążę na czas i czy zdążę pójść do wc „na zapas” 🙂 bo wiecie, że kolejki przed biegiem potrafią być gigantyczne.

 

Półmaraton i maraton

Maratony przebiegłam dopiero dwa, teraz zapisałam się na trzeci i stresuję się nim z wyprzedzeniem, a co! 🙂 Najwięcej biegam półmaratonów i uważam, że jest to już dystans, na którym wiele może się wydarzyć. Zaliczyłam już różne „wpadki” takie jak:

  • zbyt szybkie tempo na początku – kończy się to kolką i w efekcie znacznie wolniejszym tempem, przystawaniem i ogólnym umęczeniem
  • nie doczytanie w regulaminie, że woda będzie co 7 km, a nie co 5 jak zwykle, więc  brak wody
  • brak żelu – bo po co mi na półmaraton? A potem nagle słabość i żel by się przydał
  • no i pogoda – czynnik niezależny, ale zawsze można na nią ponarzekać 🙂 albo jest za ciepło, albo za zimno, pada, albo świeci słońce itd.

 

A co z dzieckiem?

Jeśli biegnę z córeczką, dochodzą dodatkowe czynniki i pytania. Czy będzie spała? Czy nie będzie głodna? Czy nie obudzą ją kibice? (niektóre strefy kibiców są bardzo głośne np. walenie w perkusję 🙂 )

A jeśli biegniesz bez dziecka, to też możesz się martwić, jak tam maleństwo sobie radzi bez mamusi (czy tatusia)?

 

Sposób na stres

Więc jak sobie poradzić? Jak poradzić sobie z myślami typu: Nie dam rady! A może by odpuścić, nie biec w ogóle?

Podobno wszystko jest w głowie i dobitnie tego doświadczyłam na maratonie w kwietniu. Czynników stresowych miałam sporo: nie mogłam pobiec w Warszawie, gdzie byłam zapisana, zapisałam się do Gdańska, ale byłam chora, do tego była nieprzyjemna pogoda (zimno i wietrznie). Tak szczerze, to myślałam sobie, że mój start w tej sytuacji był co najmniej nierozsądny.

Mimo to pobiegłam, a pomogła mi JEDNA myśl. Przed startem przede wszystkim stresowałam się, CZY w ogóle przebiegnę dystans maratoński? Stresowałam się, stresowałam, aż w końcu – bo na dwa dni przed maratonem nie biegałam – pomyślałam tak:

 

„Nie biegałam dwa dni to… sobie POBIEGAM!”

 

Można powiedzieć, że to była błaha myśl, ale zupełnie zmieniła moje nastawienie. Zamiast biec w stresie i napięciu, pobiegłam na luzie, myśląc, że jak przebiegnę, to przebiegnę, a jak nie przebiegnę, to nie przebiegnę 🙂

A jaki był efekt TEGO myślenia? Przeczytaj relację z maratonu w Gdańsku 🙂

biegać

Chcesz zacząć BIEGAĆ? Czego NA PEWNO będziesz POTRZEBOWAĆ?

Wiele osób, zanim zaczną biegać, chce odpowiednio się wyposażyć. Co zatem musisz mieć na pewno?

Jeśli chcesz i zacząć biegać, to brak ekwipunku może być dobrą wymówką, by… tego nie robić 🙂 „A bo nie mam w czym”.

Druga grupa ludzi to tacy, którzy np. przed pierwszym wyjazdem na narty kupują cały sprzęt, a często kończy się to tylko na jednym wypadzie. Zatem, co kupić i jak kupować?

 

Sportowiec czy leniwiec?

Jeśli jesteś osobą aktywną fizycznie np. chodzisz na fitness czy siłownię, jeździsz na rowerze itp. to na pewno masz sporo ubrań sportowych. I nawet jeśli teoretycznie to jest np. koszulka do fitnessu to nic się nie stanie, jeśli będziesz w niej biegać 🙂  Jeśli nie jesteś osobą aktywną i nie masz sportowych ubrań to…

 

Ile to kosztuje?

Niedawno Mama Biegaczka wyliczyła, że na wszystkie biegowe akcesoria można wydać od 2 do 10 tys. zł! Ja jednak zachęcam Cię do tego, by finanse nie stały się przeszkodą w rozpoczęciu biegowej przygody. Na początku nie musisz kupować wszystkiego i nie musisz kupować najdroższych rzeczy.

 

Buty

Idziesz pobiegać pierwszy raz w życiu. Jeśli nie biegasz, jesteś osobą do tej pory nieaktywną fizycznie to przebiegniesz być może 2-5 km. Czy zatem potrzebujesz butów za 700 zł? 🙂

Moje biegowe początki były w butach tzw. treningowych (na fitness) czyli zero amortyzacji i na pewno nie były to buty do biegania. A jednak przebiegłam w nich – chyba bez szkody – wiele kilometrów.

Uważam więc, że ZANIM przekonasz się, czy bieganie „to jest to” możesz sobie truchtać w zwykłych butach sportowych czy butach biegowych z sieciówki. A kiedy będziesz biegać regularnie kilka razy w tygodniu, to wtedy na pewno warto zainwestować w dobre buty.

 

Sportowy biustonosz

Oczywiście tylko dla pań:) ale czy od razu? Biustonosze znanych firm sportowych mogą kosztować nawet do 300 zł. Jeśli idziesz pobiegać pierwszy raz w życiu, nie musisz kupować takiego biustonosza. Tak samo jak z butami – niech brak takiego biustonosza nie będzie przeszkodą w rozpoczęciu biegania. Pierwszy raz możesz iść w zwykłym staniku. Jeśli będziesz kontynuować treningi, wtedy koniecznie kup biustonosz sportowy.

 

Koszulki i cała reszta

Koszulki, spodenki, kurtki, bluzy, czapki, daszki itp… Sportowe ciuchy są fajne i… drogie. Powiem szczerze, nic się nie stanie jeśli na początku będziesz biegać w zwykłej bawełnianej koszulce i spodenkach pamiętających czasy WF-u 🙂  Jak bieganie Ci się spodoba, to na spokojnie skompletujesz całą „wyprawkę” biegacza.

 

Co jeszcze?

Zastanawiasz się może, dlaczego piszę by NIE kupować wielu rzeczy?

Dlatego, że pamiętam swoje początki, gdy wydawało mi się, że WSZYSCY inni mają takie fajne ciuchy i buty, i że WSTYD biegać w niemarkowych ubraniach. Ale to nie jest żaden wstyd. Ważne jest by zacząć robić coś dla siebie.

Na początku najważniejsze są Twoje chęci i wytrwałość, a na zakupy zawsze zdążysz 🙂

 

 

chudsza

CHUDSZA biega SZYBCIEJ? Sprawdzam!

Czy osoba chudsza biega szybciej?

Patrząc na uczestników różnych biegów widzę, że nie ma reguły. Z drugiej strony powszechnie sądzi się, że osoba chudsza biega szybciej niż osoba o normalnej figurze. Jak jest naprawdę? Traf chciał, że miałam okazje to sprawdzić 🙂

 

Grube kości i 10 kg na minusie

Pochodzę z rodziny, gdzie kobiety miały grube kości i tendencję do tycia (schowana była w ciastach 🙂 ). I sądziłam tak aż do tego czasu, gdy – po wielu trudach – zrzuciłam 10 kg. Wtedy w cudowny sposób moje kości przestały być grube i zgubiłam też gdzieś gen otyłości.

 

Waga domyślna

Przez wiele lat utrzymywałam te 55 kg. Raz chyba przytyłam 2 kg, ale źle się czułam i szybko wróciłam do ustalonej wagi. W ciąży przybrałam 11 kg, ale szybko wróciłam do normy. Kilka razy też schudłam do 53 kg, ale wtedy miałam wrażenie, że jestem osłabiona.

Wysnułam zatem wniosek, że 55 kg. to jest moja waga, z którą organizm czuje się dobrze.

 

Gdzie jest moje 5 kg?

Tymczasem od początku 2019 r. do kwietnia zgubiłam aż 5 kg. Piszę „aż”, bo to już jest max by mieć prawidłowe BMI.

Schudłam w sposób zupełnie niezamierzony. Na przełomie 2018 i 2019 byłam za granicą i po powrocie trochę zmienił mi się smak – chyba przez 2 miesiące nie miałam ochoty na słodycze. Potem w marcu trochę chorowałam (dieta z wafli ryżowych 🙂 ), a w kwietniu przez 10 dni korzystałam z cateringu dietetycznego – Jak go oceniam? Przeczytaj TUTAJ.

W  międzyczasie biegałam jak zwykle i szykowałam się do maratonu.

 

Siła na maraton?

Będąc chudsza o 5 kg zastanawiałam się, czy będę miała siłę biec? W marcu biegłam półmaraton i było mi ciężko – czas miałam 2:18.

Jednak udział w maratonie okazał się sporym zaskoczeniem, bo przebiegłam go z czasem 4:07, co jest wręcz nielogiczne względem poprzedniego wyniku – O maratonie w Gdańsku przeczytaj TUTAJ.

Na kolejnym biegu – w 3 tygodnie po maratonie –  na 15 km w Skarżysku również miałam niezły czas bo 1:20.

 

Lekka konkluzja

Cóż… mnie samą zaskakuje, że dawniej ważąc 53 kg czułam się słabo, a teraz z 50 kg udało mi się przebiec maraton.

Na pewno ważnym czynnikiem jest to, że schudłam stopniowo i przy dosyć zdrowym odżywianiu (duży plus dla diety pudełkowej 🙂 )

Czy utrzymam tak niską wagę, to nie wiem. Mam za to nadzieję, że utrzymam a może nawet poprawię tempo biegowe 🙂

 

 

maraton

22-latek CHCE przebiec MARATON z 84-letnim DZIADKIEM! Skąd ten pomysł? (WYWIAD)

Marek Wendreński ma 22 lata i chce przebiec maraton ze swoim dziadkiem.

Maraton to spore wyzwanie dla każdego biegacza. A przebiec go z wózkiem i z dorosłą osobą jako pasażerem – jeszcze większe! Dlaczego zatem Marek wpadł na taki pomysł?

 

Od jak dawna biegasz?

Można powiedzieć że od małego, ale tak amatorsko od ok 10 lat. Z mniejszymi czy też większymi przerwami, lecz teraz coraz częściej i coraz większe dystanse.

A kiedy pierwszy raz przebiegłeś półmaraton i jaki miałeś czas? 

Jeśli chodzi o półmaraton pierwszy przebiegłem, kiedy miałem 15 lat. Półmaratony biegłem zawsze w okolicach 2:20, a podczas udziału w Cracovia Maratonie zeszło do 1:50.

Skąd zatem pomysł na przebiegnięcie półmaratonu z dziadkiem?

Podczas jednego ze spacerów z dziadkiem pomyślałem: a gdyby tak zacząć biegać z wózkiem ? Później to już była kwestia organizacyjna i znalezienia odpowiedniego organizatora biegu, który by nam to umożliwił. Tak przy pomocy Bohdana Witwickiego – organizatora Silesia Marathonu w zeszłym roku wystartowaliśmy w półmaratonie i ukończyliśmy go w czasie ok 2 h 40 min.

Czas 2:40 w porównaniu do twoich wyników, to nie jest jakiś dobry czas 🙂  Czy jako biegacza nie „bolał” Cie taki wynik?

Przeciwnie! Wręcz cieszyłem się że przybiegliśmy 20 min przed limitem czasowym i nie byliśmy ostatni na mecie wśród startujących! Ten bieg, to tak jakby biegło się za dwóch więc dla mnie to osobisty sukces!

Dziadek był na wózku inwalidzkim – jak zniósł taki dystans?

Trasę zniósł bardzo dobrze. Co prawda na początku się obawiał jak to będzie, lecz starałem się amortyzować wózek na każdej nierówności dbając o komfort dziadka.

W tym roku 6 października chcecie przebiec Silesia Maraton – dlaczego taki dystans? Czy półmaraton nie był dla Was wystarczająco trudny? 🙂

Półmaraton był męczący, lecz lubimy podnosić sobie poprzeczkę i skoro daliśmy radę z półmaratonem to czas na królewski dystans.

Czy nie obawiasz się, że dla dziadka będzie to zbyt trudne?

Myślę że sprawia mu to więcej radości niż ewentualnej trudności. Oczywiście wymaga to od nas obu zaangażowania, lecz dzięki temu będzie miał wspomnienia takich jakich inni nie mają.

W portalu zrzutka.pl zbieracie pieniądze na ten udział – dlaczego aż 100 tys. zł?

Tak, ludzie często dziwią się skąd taka kwota patrząc, że typowy wózek inwalidzki kosztuje ok 5-10 tyś zł. Lecz podczas półmaratonu odkryliśmy kilka problemów z wózkiem który mamy i teraz musimy zrobić nowy na zamówienie. Najlepszą jakość oferują firmy ze Stanów Zjednoczonych. Jak wiadomo tam ceny są inne i przede wszystkim w innej walucie. To co dla nich jest normą, dla nas przekracza oczekiwania. Dlatego ponad połowa tej kwoty stanowi koszt wyprodukowania wózka oraz sprowadzenia go do Polski.

Ile kosztuje taki specjalny wózek i czy jest robiony na zamówienie?

Jeśli chodzi o ceny wózków dostępnych na rynku to te z wyższej półki faktycznie robione są na zamówienie i kosztują ok 10 000$ i więcej. Do tego dochodzą koszty sprowadzenia i ewentualnych poprawek. Tutaj każdy kilogram się liczy dlatego wózek nie może być zrobiony z „metalu ze złomu”. Już sam dystans stanowi duże wyzwanie, dlatego staramy się przygotować jak najlepiej.

A pozostała kwota?

Reszta jest przeznaczona na nasze przygotowania, treningi pod stałą kontrolą lekarzy (dziadek jest cukrzykiem i ma 84 lata dlatego musimy podejść do tego poważnie). Jak wiecie kolejki w NFZ są dość długie i dlatego większość konsultacji musimy robić prywatnie. Do tego dochodzą koszta związane z dojazdami, odpowiednia dieta, suplementacja itp. Dlatego założyliśmy taki próg z kwotą. Jeśli coś zostanie to na pewno będziemy chcieli również przeznaczyć to na dalszy rozwój naszego projektu GrandpaGang oraz wspomóc kogoś charytatywnie.

Czego oczekujesz po starcie w Maratonie? Jaki on ma dla Ciebie znaczenie?

Przede wszystkim dobrej zabawy, przekroczenia kolejnej bariery fizycznej oraz mentalnej, a najbardziej tego, by wspólnie wraz z moim dziadkiem przeżyć coś wspaniałego. Robię to dla niego, a nie dla rozgłosu. To on jest moim bohaterem od dzieciństwa i teraz czas odpłacić mu się tym samym co przez te wszystkie lata dla mnie zrobił.

W takim razie życzę powodzenia! 🙂

 

Marka i jego dziadka możecie wesprzeć poprzez portal zrzutka.pl – TUTAJ

 

 

fot. https://www.instagram.com/wendrenski/

biegowy z gondolą

Kupić wózek BIEGOWY z GONDOLĄ, czy zaczekać i kupić BIEGÓWKĘ?

Kilka osób pytało mnie, czy warto kupić wózek biegowy z gondolą?

Czy zaraz po porodzie malutkie dziecko „potrzebuje” mieć wózek biegowy z gondolą, czy też może najpierw kupić zwykły wózeczek, a biegówkę, gdy dziecko będzie siedzieć? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama (lub sam) biorąc pod uwagę kilka kwestii.

 

Biegówka kompaktowa

Zacznijmy od tego, że do wielu typowych biegówek można dokupić gondolę, więc jeśli kupujesz biegówkę, to wiele nie ryzykujesz 🙂 Możesz biegać, możesz nie biegać, tylko używać wózka z gondolą jak każdego innego. Co prawda podobno biegówkami gorzej się manewruje po sklepach, ale co tam… 🙂

 

Mama czy tata?

Najpierw pytanie, kto będzie biegał z wózkiem, mama czy tata? Jeśli tata, to spokojnie od razu możecie kupić wózek z gondolą i mąż czy partner może biegać z noworodkiem – choć wiadomo, że trzeba zachować szczególną ostrożność. Niech wybiera płaskie trasy i raczej puste, nie biega zbyt szybko – aby uniknąć ewentualnych kolizji, wywrotek czy wstrząsów na nierównościach.

bieganiezwozkiem.pl

 

A jeśli mama to…?

Jeśli biegać ma mama, to odpowiedz sobie na te pytania:

1/ Czy biegałaś przed ciążą?

2/ Czy biegałaś w trakcie ciąży? I do którego miesiąca?

3/ Czy ciąża i poród przebiegały prawidłowo?

3/ Czy masz planową cesarkę (lub jest ryzyko, że będziesz mieć cc)?

Kwestia wcześniejszej aktywności jest ważna, bo spotykam się z kobietami, którym podoba się idea biegania z wózkiem, choć same wcale… nie biegają! I tak szczerze, to mam spore wątpliwości, by taka kobieta tuż po porodzie chciała biegać. Więc jeśli nie biegałaś przed ciążą i nie biegałaś w trakcie ciąży, to spokojnie możesz poczekać aż dziecko będzie siedzieć (a Ty nadal będziesz myśleć o bieganiu) i spróbować truchtać z biegówką.

Jeśli biegałaś przed ciążą, a w trakcie ciąży nie (lub np. tylko w początkowych miesiącach) to…

rano

Biegać RANO czy WIECZOREM? Która PORA dnia jest LEPSZA na bieganie?

Rano czy wieczorem? To dylemat wielu biegaczy.

Nie każdy może biegać rano na przykład ze względu na pracę (a nie chce zrywać się bladym świtem). Ale jeśli już masz cały dzień do dyspozycji, to kiedy lepiej biegać?

 

Dyskusje

Czy biegając rano spalisz więcej kalorii niż wieczorem? O której porze lepiej się zrelaksujesz, a o której lepiej dotlenisz?

Moim zdaniem jeśli biegasz np. przez godzinę, to na pewno spalisz określoną liczbę kalorii. Jeśli są jakieś różnice między rano, a wieczorem to na pewno niewielkie.

Podobnie z odstresowaniem się czy dotlenieniem (choć może wieczorem jest więcej spalin…?). Więc generalnie tego typu dywagacje, która pora dnia jest lepsza, to tylko dyskusje 🙂 Więc…?

 

Wersja poranna

Co do mnie to na pewno jestem porannym biegaczem. W wersji idealnej wygląda to tak, że wstaję rano, jem śniadanie. ZAWSZE 🙂 i najczęściej jest to kaszka lub gotowane płatki. Na ciepło, z owocami. Szykuję się i w ok. pół godziny po śniadaniu idę biegać, więc jest to pomiędzy 7 a 8 rano.

śniadanie na ciepło

Jeśli biegam z córeczką, to wychodzę później bo ok 9, gdyż wiem, że o tej porze mała utnie sobie drzemkę.

 

Wstań i chodź

Myślę, że rano łatwiej jest się zebrać. Po południu, po pracy albo będziemy zmęczeni, albo pogoda się zepsuje, albo nam coś wypadnie.

Planując bieg na rano lepiej też niczego nie zaczynać robić. Nie włączaj komputera na tzw. „chwileczkę”, nie oglądaj tv. Po prostu wyszykuj się i idź biegać 🙂

 

Jak dobrze wstać skoro świt 🙂

Z kilku względów bardzo lubię poranne bieganie:

– poranek ma to do siebie, że jest – jakby to powiedzieć – świeży 🙂

– po południu na alejkach i ścieżkach, szczególnie przy ładnej pogodzie, jest wielu spacerowiczów, rowerzystów itp. więc trzeba między nimi lawirować, a rano jest pusto

– po porannym przewietrzeniu głowy mogę długo i efektywnie pracować przy komputerze

– czuję satysfakcję z tego, że rano mam „pobiegane”, a jeszcze cały dzień przede mną na inne sprawy i zajęcia

 

Tak więc, jeśli tylko masz możliwość, to zachęcam Cię do biegania rano 🙂

pływanie

Pływanie dla NIEMOWLĄT – CZEGO tak naprawdę NAUCZY się Twoje DZIECKO na takich zajęciach?

Pływanie dla niemowląt staje się modnym trendem, jednak czy nasze dziecko na tych zajęciach nauczy się pływać?

Gdy pierwszy raz usłyszałam „pływanie dla niemowląt” to pomyślałam, że to kolejne zajęcia dla nazbyt ambitnych rodziców 🙂 Jak jest naprawdę?

 

Kiedy do wody?

Na zajęcia dla niemowląt można zapisać już dziecko w wieku 3-5 miesięcy. U nas było trochę inaczej, bo najpierw sami oswajaliśmy córeczkę z dużą wodą, praktycznie od narodzin 🙂

Malutka była kąpana w dużej wannie (dziecięca wanienka wylądowała w piwnicy), a gdy córcia miała 3 miesiące, mąż wykąpał ją w… jeziorze.

 

Ach, jak przyjemnie…

Potem chodziliśmy na basen, gdzie zwyczajnie bawiliśmy się z córcią. Dzięki temu cały czas miała kontakt z wodą, była też przyzwyczajona do nurkowania.

 

Pływanie czy zabawa?

Dopiero niedawno zaczęliśmy chodzić na zorganizowane zajęcia i są one bardzo fajne. Jednak nie oczekujcie, że Wasze dziecko zaraz będzie pływać 🙂

Teraz chodzimy na zajęcia gdzie są dzieci w wieku mniej więcej 10-20 miesięcy. Zdarza się też, że przychodzą dzieci niepełnosprawne (np. z zespołem Downa) i te są znacznie starsze.

Jednak… żadne z dzieci jeszcze nie pływa 🙂

pluskanie w wodzie 🙂

Łap piłkę!

Na zajęciach pływania dla niemowląt wykonujemy zadania takie jak np.

  • instruktor „ucieka” na koniec basenu a dzieci (trzymane przez rodziców pod pachami lub pod brzuszkiem) „płynąc” gonią
  • instruktor wyrzuca do basenu pływające zabawki, dzieci je zbierają i kładą na brzegu basenu
  • instruktor rozrzuca piłki po basenie, dzieci wrzucają je do kosza
  • dzieci pływają z jednego końca basenu na drugi z tzw. makaronem (wałek z pianki) trzymanym pod pachami
  • makaron jest zapinany specjalną klamrą – dzieci wkładane do środka i pływają jak w kole dmuchanym
  • pływanie na plecach – rodzic trzyma dziecko, a zadaniem malucha jest kopanie nogami
  • instruktor ustawia dużą „tratwę” z pianki, dzieci mają po niej przejść (ew. raczkować) i na końcu skoczyć do wody, gdzie czeka rodzic
łapiemy piłkę

Może jeszcze nie pływam, ale...

Moim zdaniem zajęcia z pływania dla niemowląt, to nie strice nauka pływania. Jest to raczej oswajanie się z wodą i przygotowanie do realnej nauki. Jednak nasze dziecko na takich zajęciach zdobędzie bardzo cenne umiejętności, co widzę po swojej córeczce:

  • umiejętność zbierania różnych rzeczy (i dostrzeganie w tym sensu) a następnie wrzucanie ich do kosza – to przyda się w nauce robienia porządków 🙂
  • poczucie rywalizacji i celowości – córeczka widzi, że inne dzieci coś robią, więc ona też to robi
  • umiejętności społeczne – na wielu zajęciach na początku dzieci się witają, na końcu żegnają i dziękują sobie za zajęcia
  • rozwój fizyczny – jakby nie było, dziecko cały czas jest w ruchu i ma okazję nauczyć się czegoś nowego, np. córeczka nie chciała pływać na plecach, gdy jednak ustawione byłyśmy twarzą do siebie, odkryła, że może mnie chlapać nóżkami, więc teraz chętniej jest na pleckach 🙂

 

Wisienka na torcie 🙂

Dla mnie jako mamy najważniejsze jest jednak to, co uświadomiłam sobie podczas jednych zajęć. I jest to budowanie wspaniałej relacji z dzieckiem oraz poczucia zaufania.

Na tych zajęciach były starsze od córeczki dzieci i instruktor dał takie zadanie: sadzamy dzieci na brzegu basenu i one mają skoczyć do wody.

W mojej wersji, brałam córeczkę pod paszki i „skakała” do wody, ale instruktor powiedział, bym wzięła ją za nadgarstki i tylko pociągnęła, a córeczka sama skoczy. Bałam się, że trzymając dziecko tylko za nadgarstki, zanurzy się głęboko w wodzie. Malutka też nie bardzo chciała być tak trzymana, ale… spróbowałyśmy. Okazało się, że córeczka skoczyła, lekko się zanurzyła i zaraz była na powierzchni.

To był taki mały sukces, bo córeczka przełamała pewną obawę (i ja też) i zrobiłyśmy to RAZEM i to jest bardzo cenne 🙂

razem po basenie

Zatem jeśli myślisz o pływaniu dla niemowląt (czy też starszego dziecka), to zachęcam, bo są to bardzo wartościowe zajęcia 🙂

 

 

 

Gdańsk Maraton – Bieg pełen zaskoczeń!

W minioną niedzielę (14 kwietnia 2019) przebiegłam Gdańsk Maraton, który z kilku powodów był dla mnie pewnym zaskoczeniem.

Warszawa zmienia się w Gdańsk

Kilka miesięcy temu zapisałam się na Warsaw Orlen Marathon, tymczasem na tydzień przed startem okazało się, że muszę zostać na Pomorzu.

Co prawda przez pracę i opiekę nad córeczką nie miałam zbyt wiele czasu na treningi, a jednak przez niemal dwa miesiące biegałam z myślą o udziale w maratonie.

Teoretycznie mogłabym pojechać do Warszawy, ale byłoby to zbyt czasochłonne. Przypomniało mi się jednak, że w tym samym terminie jest maraton w Gdańsku. I tak, w sobotę przed biegiem nieoczekiwanie pojawiłam się na liście startowej Gdańsk Maraton – taki last minute 🙂

 

Dyspensa na chorobę i pogodę

Druga i trzecia wątpliwość dotycząca maratonu to mocne przeziębienie, które pojawiło się na cztery dni przed datą maratonu – bardzo bolała mnie tchawica i miałam męczący kaszel. Do tego w tych dniach było zimno i wiał ostry wiatr. Brrr… jak tu biegać?

Na dzień przed biegiem szprycowałam się różnymi suplementami i na czas maratonu przestałam kasłać. Także pogoda sprzyjała, bo było 8 stopni na plusie, pełne słońce i do tego wiaterek, który raczej orzeźwiał niż chłodził.

W efekcie na czas biegu miałam dyspensę od choroby, bo prawie wcale nie kaszlałam. Dopiero po biegu przeziębienie wróciło…:)

 

Dietka zamiast węgli

Powszechnie wiadomo, że bezpośrednio przed startem powinno się – kolokwialnie mówiąc – ładować węgle, czyli spożywać więcej węglowodanów.

Tymczasem ja przez 10 dni przed maratonem (od 2 do 12 kwietnia) żywiłam się wegetariańską dietą pudełkową (o diecie CZYTAJ TUTAJ). Węgli nie było dużo, a i kalorii niewiele bo 1500.

 

Plan – spontan

Jeśli chodzi o moje treningi, to planowałam biegać co 2 dni, a w weekend robić sobie dłuższe wybieganie. Nie bardzo mi się to udawało – bo praca, bo córeczka i inne sprawy. Ze dwa razy przebiegłam 12 i 15 km i raz 21, bo półmaraton w Gdyni  (tutaj RELACJA).

Biegałam raczej 9-10 km i z wózkiem i często pod wiatr. Nie były to zatem książkowe treningi do maratonu 🙂

 

Od morza do morza

Pierwszy maraton przebiegłam w 2017 r. w Kołobrzegu z czasem 4:40. Potem była ciąża, poród itd. Teraz po dwóch latach – znów nad morzem 🙂 – spodziewałam się podobnego wyniku. Z cichą nadzieją myślałam: „no, może będzie 4:30”.

Tymczasem ku swojemu zaskoczeniu zaczęłam biec i… poczułam, że biegnę! Najpierw ustawiłam się w strefie 4:00 i byłam pewna, że pacemakerzy zaraz mnie odstawią. Tymczasem to ja wyprzedziłam ich i całą grupę miałam za sobą.

Tak było aż do 30 kilometra, gdy poczułam zmęczenie i zaczęła mnie boleć kostka. Od tego momentu skończyłam „biec”, a zaczęłam „walczyć”. Pacemakerzy mnie dogonili, trochę z nimi pobiegłam, a finalnie mnie wyprzedzili.

Tak czy owak, bieg skończyłam z czasem 4:07 co jest dla mnie bardzo dobrym wynikiem 🙂

 

Którędy do mety?

Uważam że trasa Gdańsk Maraton była bardzo fajna. Po pierwsze – przede wszystkim przeważał asfalt. Tylko na Starym Mieście były „kocie łby” i w Parku Regana piaszczysta ścieżka. Drugi atut to długie proste – trasa obejmowała kilkukilometrowe proste, więc nie trzeba było tracić energii na zakręty.

Trasa była też ciekawa bo wiodła nie tylko przez ulice miasta, ale też przez Stare Miasto, kawałeczek przy morzu czy przez Park Regana, a start i meta zlokalizowane były w Amber Expo.

 

Woda na gorąco

W Regulaminie maratonu zapisano, że punkty odżywiania będą co 5 km, ale były częściej – i chwała za to organizatorom! Bo choć bynajmniej nie było upału, to łyk wody czy izotoniku naprawdę dodawał siły.

Sympatycznym akcentem były także zorganizowane grupy „warmingu” czyli dopingu – kolorowi, poprzebierani ludzie zagrzewali biegaczy do dalszego wysiłku.

 

Hmmm…

Nie da się ukryć, że dobry wynik maratonu jest dla mnie wielką zachętą – co będzie dalej…? 🙂