Półmaraton GDAŃSK – Bieg z WÓZKIEM (relacja)

Po półmaratonie w Tychach, podczas którego nastąpiło oberwanie chmury (relacja TUTAJ), w Gdańsku liczyłam na bardziej przewidywalną pogodę. Organizatorzy jednak zadbali o moc „atrakcji” pogodowych?

Jak zatem było na Amber Expo Półmaraton Gdański?

 

Gdzie jest morze?

Przyznaję się bez bicia? że niedokładnie prześledziłam trasę biegu. Zresztą… nie jestem z Gdańska, więc byłoby to tylko śledzenie „palcem po mapie”. Spodziewałam się jednak, że skoro jesteśmy nad morzem, to choćby część biegu będzie wiodła właśnie wzdłuż morza – tak jednak nie było.

Jak się okazało, Półmaraton Gdański to typowo miejski bieg. Zaczynał się w Amber Expo czyli w obiekcie targowym, a następnie wiódł przez ulice miasta, także przez drogę łączącą Gdańsk, Gdynię i Sopot. Biegliśmy też obok tzw. Falowca czyli bardzo długiego bloku 🙂 Za to morza ani, ani…

Amber Expo/stadion Energa Gdańsk czyli start i meta biegu

Bo nie ma złej pogody 🙂

W dniu startu czyli 28 października, od rana padał lekki deszczyk, ale zgodnie z prognozami, po godzinie 9 (a była to też godzina startu), miał przestać padać.

Deszcz jednak w nosie miał prognozy 🙂 i zamiast przestać padać, zmienił się w ulewny, a w pewnym momencie nawet w grad.

W sumie to fajnie mi się biegło w tym deszczu, bo biegając z wózkiem często robi mi się gorąco. Jednak padało naprawdę ostro! Gdy co jakiś czas trzymałam wózek tylko jedną ręką, a drugą opuszczałam, to z rękawów wylewała mi się woda 🙂

Przyznam jednak, że i mnie w końcu ten deszcz dał w kość, bo w końcówce biegu było mi po prostu zimno!

 

Bieg solo czy w duecie?

W ramach półmaratonu w Gdańsku jest dodatkowa kategoria dla biegaczy z wózkami – czyli z dziećmi 🙂 Niestety jednak za wprowadzeniem tej kategorii nie poszły kwestie organizacyjne. O co chodzi?

Wiem, że na niektórych biegach, biegacze z wózkami są ustawieni w osobnej strefie. W Tychach „wózki” wystartowały kilka minut wcześniej i po półmaratonie w Gdańsku, uważam, że to powinno być regułą. Dlaczego?

W Gdańsku na linii startu ustawiona byłam chyba gdzieś na końcu (tj. w chyba w strefie na czas 2:00) i gdy bieg się rozpoczął było bardzo ciasno, a wiele osób biegło powoli. Z łatwością mogłabym wyprzedzić wielu biegaczy, gdyby… tylko było miejsce.

Wiadomo, że bez wózka jakoś bym się przepchała, ale z wózkiem to jak? Ludziom po nogach jechać…? ?

Podobnie było na dalszych odcinkach biegu. Na części trasy biegliśmy dwoma pasami ulicy i tam wyprzedzałam wiele osób. W miejscach, gdzie dla biegaczy był tylko jeden pas, znów robiło się ciasno i często czując moc biegową, musiałam biec wolniej niż mogłam 🙁

Myślę zatem, że organizatorzy biegów, którzy uwzględniają także biegaczy z wózkami, powinni wyznaczać dla nich dodatkową strefę.

W deszczu i pod górkę

Jak się Pani spało?

W Gdańsku pierwszy raz biegłam tak długi dystans z przyczepką biegową Thule. Ten wózek mam od niedawna, więc nie wiedziałam, jak się sprawdzi?

A sprawdził się dobrze 🙂 Jeśli chodzi o kwestie biegowe, to na tego typu trasie (raczej gładkiej, w większości asfalt, mało zakrętów) wózek sunął lekko po drodze i biegło się całkiem wygodnie.

Dobrze sprawdził się także w ekstremalnych warunkach pogodowych. Z jednej strony budowa wózka (czyli forma budki) jest chyba przytulna dla dzieci, z drugiej, materiały dobrze zabezpieczały przed wodą.

Córeczka ubrana była w ciepły polarek i otulona koczykiem, ale zastanawiałam się czy nie przemoknie? Na budce przyczepki zamontowałam osłonę przeciwdeszczową, nie wiedziałam jednak, czy wózek nie przemoknie od dołu – w końcu deszcz był tak ulewny, że momentami biegło się w wodzie, a koleiny na ulicach zamieniły się w głębokie kałuże.

Jak się jednak okazało, córeczka była suchutka i… przespała cały bieg 🙂

 

A po biegu…?

Mam wrażenie, że w Amber Expo panował lekki chaos 🙂 Wbiega człowiek cały mokry, zmęczony i… niczego nie można się dowiedzieć. Słyszy, że gdzieś podobno dają zupę, a gdzie indziej drożdżówkę i czekoladę. I że jeszcze gdzieś powinien oddać chipa, ale nikt nie wie gdzie… 🙂

Trzy duże hale i tłum ludzi, do tego hałas (meta była w środku i cały czas słychać było komentatora) i wzajemne dopytywanie co i gdzie?

No dobrze… w końcu dostałam swoją miseczkę pomidorówki i kawałek placka oraz grzecznie oddałam chipa 🙂

Zmęczona po biegu 🙂

Co jeszcze?

Co jeszcze mogę powiedzieć? Dwie godziny biegu na deszczu i wietrze, potem gorąca kąpiel i ciepła zupa… to jest super reset 🙂

 

 

 

 

 

 

KOLKA podczas BIEGANIA? Poznaj NIESMACZNY, ale bardzo SKUTECZNY SPOSÓB na BÓL BRZUCHA podczas BIEGU!

Kolka to ostry ból brzucha. Pojawia się w najgorszych momentach biegowej kariery, bo najczęściej podczas zawodów biegowych! Pomóc może naprawdę niesmaczny sposób na tę dolegliwość 🙂

 

Swego czasu, dosyć często łapała mnie kolka – nawet podczas moich porannych truchcików.

Poczytałam wtedy na temat kolki – najpierw jak jej zapobiec, i tak:

  • Nie jedz nabiału na śniadanie – ok, faktycznie czasem jadłam na śniadanie serek wiejski z bananem; niestety odstawienie serka nie pomogło
  • Druga rada – nie jedz produktów z błonnikiem przed biegiem – czyli odpadła także druga opcja śniadaniowa – kaszki i płatki poszły w odstawkę – cóż… nie pomogło
  • Jedz na dwie godziny przed biegiem – ok… ale jeśli jem co ok. 3 godziny, to znaczy, że będę głodna – więc ta rada też odpada 🙂

 

Zapobieganie mi nie wyszło. Pozostało więc LECZENIE. Nie mówię tu jednak o farmaceutykach, ale o radach typu wyciągnięcie rąk do góry, głębokie oddechy, czy wstrzymywanie oddechu. W internecie można też przeczytać, by uciskać bolącą część brzucha – oj, przebiegłam ładnych parę kilometrów ściskając sobie bok 🙂

 

Ale wiecie… średnia to wszystko pomaga. Kolka najczęściej po jakimś czasie mijała samoistnie. Jest jednak pewien niesmaczny sposób na kolkę. Może nie będzie pomocny u każdego, ale warto spróbować.

Chodzi o… bekanie 🙂 W końcu kolka często powiązana jest z jedzeniem, a już niemowlęta wiedzą, że po posiłku powinno nam się odbić 🙂

Jako dorośli nie robimy tego, bo to nieelegancko, lub po prostu nie czujemy takiej potrzeby. Jeśli jednak biegniesz i nagle łapie Cię kolka, spróbuj zacząć bekać! 🙂 Wypuścisz tym sposobem gazy z układu trawiennego i dosłownie sobie ulżysz.

Sposób nieelegancki, ale często… skuteczny! 🙂

zwody, bieganie z wózkiem

BIEGANIE z WÓZKIEM – JAK wyglądał pierwszy udział w ZAWODACH z DZIECKIEM!?

Z założenia biega się z wózkiem wtedy, gdy dziecko już siedzi. To dlatego większość biegowych modeli jest dostępna jako spacerówki.

My jednak troszkę przyspieszyliśmy kupując standardowy wózek biegowy, ale dodatkowo nabyliśmy do niego gondolę. Gdyby Malutka nie była zadowolona z „biegania” wózek używany byłby tylko do spacerów.

 

Jak się jednak okazało, czy biegamy, czy idziemy – dla dziecka nie ma wielkiej różnicy 🙂 Zatem po indywidualnych truchtach, postanowiłam wziąć udział w zorganizowanym biegu. Wybrałam bieg charytatywny Piątka dla Bartka, czyli happeningowy o dystansie 5 km.

 

Przed startem obawiałam się, tego że córeczka będzie np. płakać w trakcie biegu, dlatego kluczowe było karmienie. W efekcie na stadion dotarłam dosłownie na 5 minut przed startem 🙂

Gdy bieg ruszył, okazało się, że tempo było bardzo powolne. Było też dosyć ciasno i w efekcie trzeba było bardzo powoli truchtać. Paradoksalnie to wolne tempo było dla mnie męczące – w końcu pchałam przed sobą ok 23 kg 🙂 Tak więc, gdy tylko wybiegliśmy na szerszą ulicę, zaczęłam wyprzedzać wiele osób, co budziło spore zdziwienie, ale i sympatię 🙂

Dopiero pod koniec biegu musiałam zwolnić, gdyż ostatni odcinek to była leśna, kamienista ścieżka i nie chciałam by wózeczkiem trzęsło za bardzo, więc po prostu szłam.

I tak 5 km minęło niepostrzeżenie, a wszelkie moje obawy się rozwiały, bo córeczka przespała cały bieg 🙂

 

Jak było? Zachęcam do obejrzenia video relacji 🙂