Ma dopiero ROCZEK, a za sobą TRZY półmaratony :)

Przypominam sobie jak rok temu, niedłgo po cesarce zaczynałam delikatnie truchtać. Nie zastanawiałam się wtedy nad tym, nie sądziłam, że będę biegać długie dystanse c córeczką. Co prawda, w niespełna 3 miesiące po porodzie przebiegłam półmaraton w Opolu, ale solo 🙂

 

Potem jednak postanowiłam spróbować biegów z wózkiem i na pierwszy ogień poszedł Półmaraton w Tychach.

Pogoda była… delikatnie mówiąc ekstremalna, bo w czasie obiegania jeziora Paprocany nastąpiło oberwanie chmury. I to był właśnie ten moment, kiedy córeczka postanowiła się obudzić i wychodzić z wózka 🙂 (wtedy jeszcze był to wózek gondolą!)

Za to zajęłyśmy III miejsce, co było dla mnie wielką zachętą do kolejnych wspólnych startów 🙂

Czytaj także: Relacja z biegu w Tychach

 

Kolejny półmaraton to Gdańsk. Pogoda znów dała popalić – cała trasa deszcz, a w pewnym momencie grad! Tu jednak biegło mi się stosunkowo dobrze, a córeczka przespała cały bieg 🙂

Tu relacja z biegu w Gdańsku

 

Trzeci półmaraton to Gdynia – chyba najtrudniejszy dla mnie bieg. I tym razem nie o pogodę chodziło, a o zbyt rzadko rozstawione punkty odżywiania. Więc w tym biegu dla mnie najważniejsze jest tylko to, że dobiegłam do mety:)

Relacja z półmaratonu w Gdyni

 

Zatem za nami już trzy półmaratony i kilka krótszych biegów na 5 i 10 km, więc ciekawe co będzie dalej? 🙂

Na pewno bieganie z dzieckiem to w pewnym sensie większy stres. A może nie stres, ale większa odpowiedzialność i myślenie: czy dziecku nie zimno, czy nie mokro (deszcz!), a może się obudzi, może będzie głodne?

Z drugiej strony, przebiegnięcie biegu z dzieckiem daje dużo większą satysfakcję. I co więcej, nie mam poczucia, że to JA przebiegłam, tylko, że MY przebiegłyśmy, bo przecież córeczka na to pozwoliła 🙂