Półmaraton w Gdyni 17 marca to już mój trzeci półmaraton z córeczką. Tym razem wyjątkowo nie padało 🙂 A jak było?
Ogólna kondycja 🙂
Cały tydzień męczył mnie jakiś wirus, więc w najlepszej formie nie byłam. Ale wiecie, jak to jest: bieg opłacony, więc, żeby się nie zmarnowało – biec trzeba 🙂
Strat był o 11, więc to dobra pora dla biegania z dzieckiem. Córeczka usnęła jeszcze przed startem, potem się obudziła na początku biegu, ale potem znów spała prawie do końca trasy.
Pogoda
Zarówno podczas półmaratonu w Tychach jak i w Gdańsku pogoda była dosyć ekstremalna 🙂
O biegu w Tychach – CZYTAJ TUTAJ
Obiegu w Gdańsku – CZYTAJ TUTAJ
Także w Gdyni w dniu startu niebo było szare, więc obawiałam się powtórki z rozrywki 🙂
A jednak, pogoda była bardziej łaskawa i w drugiej części biegu zrobiło się słonecznie i bardzo ciepło.
Trasa
Trasa Półmaratonu w Gdyni moim zdaniem jest bardzo fajna. Po pierwsze prosta, po drugie prowadzi przez centrum miasta i wzdłuż morza. Dzięki dla osób z poza Gdyni jest atrakcyjna, bo pozwala poznać miasto.
Start był ze Skweru Kościuszki, następnie biegło się ok 4 km w stronę portu w Gdyni, tam zwrotka. Potem trasa wiodła drogą w stronę Sopotu, aż do Parku Technologicznego, tam trochę zwisjasów i znów powrót do centrum.
Ostanie kilometry prowadziły przez Bulwar Nadmorski, a sama meta była na plaży! 🙂
Punty odżywiania
No właśnie…! Tu – moim zdaniem – słaby punkt organizacji i… słaby punkt mojego biegu. Przyzwyczajona jestem do tego, że na półmaratonach punty odżywiania są co 5 km. Czytając regulamin biegu nawet na to nie zwróciłam uwagi, sądząc, że będzie „tak jak wszędzie”. Jak się okazało, w Gdyni, te punkty było co 7 km.
Nie wzięłam wody ani żeli, ani nic, sądząc, że punkty będą co 5 km. I tak w okolicach 4 km już chciało mi się pić – wody nie ma – była na 7 km.
Druga rzecz – przed 10 km poczułam, że po prostu brakuje mi kalorii. Zwykle na biegu wystarczają mi izotoniki – a tu były dopiero ok 14 km.
Pomijając fakt, czy nie doczytałam w regulaminie, gdzie są punty i tak uważam, że powinny być co 5 km. Akurat w dniu biegu było ok 7-10 stopni, ale równie dobrze mógł być nagle upał i wtedy częstotliwość punktów powinna być większa.
Ekologia
Biegi w ogóle nie są eko 🙂 To fakt, ale z drugiej strony, na Półmaratonie w Gdyni na 7 km dawano butelki wody o pojemności 330 ml. Kto z biegaczy wypije tyle na raz? A kto będzie biegł z butelką?
Mało kto, więc ledwo napoczęte butelki lądowały na ulicy.
Wiadomo, że jeśli izotoniki czy woda nalewane są do kubeczków, to te kubeczki też lądują na ulicy. Są jednak przynajmniej PUSTE. W przypadku butelek, wyrzucana była także woda.
Jak się biegło?
Trasa fajna, pogoda fajna. Dobiły mnie jednak zbyt rzadko ustawiona punkty odżywiania. Najpierw brak wody, a potem brak energii (np. z izotoników) sprawiły, że po prostu nie miałam siły.
Od ok 7 do 15 km trochę biegłam, trochę szłam. Liczyłam na czas około 2 godzin, a wyszło 2:18.
Mimo to, cieszę się, że wzięłam udział w Półmaratonie Gdynia, a także z tego, że nie zeszłam z trasy. Była walka ze słabością i walka – jednak – wygrana 🙂
A tak wyglądało moje wbiegnięcie na metę 🙂