cesarka

CIĄŻA to nie CHOROBA, a CESARKA to nie OPERACJA tylko…

Wokół porodu drogami natury i przez cesarkę toczą się gorące dyskusje, a mnie zastanawia wręcz schizofreniczne podejście to tego tematu.

Dlaczego…?

 

Masz rodzić naturalnie… a i tak zrobimy Ci cesarkę!

Wiele kobiet wyczuwa presję czy to ze strony lekarzy, czy rodziny by rodzić naturalnie. Bo tak zdrowiej i w ogóle. A jednak podobno ok. 50% porodów w Polsce to cesarskie cięcie. Naprawdę trudno uwierzyć, że jako społeczność kobiet jesteśmy tak „wybrakowane” 🙂  że aż połowa z nas nie może urodzić naturalnie?

Zatem w grupie „cesarek” będą pewnie kobiety, które chciały mieć cc i takie, które nie chciały, ale im zrobiono.

 

Pół godziny kosztuje drożej niż cały dzień

Niektóre kobiety rodzą szybciutko, u innych trwa to godzinami – a położne i lekarze muszą się pacjentką przez ten czas zajmować. A cesarka? Wiadomo, 20-30 minut i po sprawie. Dodatkowo, szpital dostaje znacznie więcej pieniędzy z NFZ za cesarkę (bo według Funduszu jest to operacja), niż za poród naturalny.

Nie dziwmy się zatem, że lekarze chętnie robią cesarskie cięcia, gdy jest chociażby cień wskazań ku temu.

 

„Te” kobiety idą na łatwiznę!

Kobiety, które rodziły naturalnie, często mówią o tych po cesarce, że poszły „na łatwiznę”. Cóż… sama chciałam rodzić naturalnie, ale miałam awaryjną cesarkę, więc wiem, jaka to jest „łatwizna”. Człowiek ledwie się rusza, gdy chcesz zakasłać, to masz dylemat – udusić się, czy rozerwać sobie brzuch przy tym kaszlnięciu…? I oczywiście z tą „raną ciętą” na brzuchu, musisz zajmować się dzieciątkiem. To mega „łatwe” 🙂

 

Cesarka to nie operacja?

Dla NFZ cesarka jest operacją, ale już dla firm ubezpieczeniowych NIE. Mam wykupione ubezpieczenie, które obejmuje hospitalizację powyżej 3 dni. Ponieważ w szpitalu byłam 5 dni, więc zadzwoniłam do tej firmy i dowiedziałam się, że ubezpieczenie nie obejmuje porodu. Cesarka nie jest dla nich operacją, a pobyt w szpitalu po ciąży nie jest hospitalizacją.

Zatem to, że mam przecięty brzuch i że byłam w szpitalu, na szpitalnym wikcie 🙂 przez 5 dni, że musiałam sobie robić zastrzyki przeciwzakrzepowe było tylko złudzeniem. Cóż… dobrze, że nie uświadomili 🙂

 

Cesarka kontra wyrostek

Po wycięciu wyrostka robaczkowego człowiek dostaje zwolnienie na ok. 3 tygodnie. W tym czasie dochodzi do siebie, ma dietkę i generalnie cacka się ze sobą… I ma do tego pełne prawo.

Zupełnie inaczej jest po cesarce. Kobieta błyskawicznie dochodzi do siebie! Właściwie wystarczy jej tylko to, że zobaczy swojego dzidziusia i już rana goi się w sekundzie. I taka młoda mama ma mega power do wszystkiego – od razu może wrócić do domu, zajmować się maluchem, sprzątać, gotować, robić pranie i wogle.

Nic, tylko być kobietą 🙂

 

Lepsza FORMA po PORODZIE niż przed CIĄŻĄ? – Jak to możliwe?

Zanim sama zaszłam w ciążę, słyszałam o kobietach, które twierdziły, że po porodzie są w lepszej formie niż przed.

 

Uważałam że to bajki…a jednak!

 

W ciąży nie tylko więcej ważymy (co jest naturalne), ale też podobno nasza krew ma większą objętość. W efekcie – generalnie – jest nam ciężej się ruszać i mamy gorszą wydolność. Zresztą… nikt nie zachęca ciężarnych do bicia życiowych rekordów bo to byłoby nierozsądne 🙂

To dlatego wiele kobiet w okresie ciąży zupełnie odpuszcza sobie aktywność fizyczną, szczególnie gdy i wcześniej nie uprawiały sportu.

 

U mnie było inaczej. Przed ciążą moja aktywność wyglądała następująco:

– bieganie średnio 3 razy w tygodniu po 6-10 km (więcej gdy przygotowywałam się np. do półmaratonu)

– ćwiczenia 2 razy w tyg po ok 30-40 min (samodzielnie, bo nie bardzo lubię fitnesy)

– rower – czysto rekreacyjnie, od czasu do czasu po 10-15 km

 

Gdy zaszłam w ciążę pierwszy trymestr był łagodny, ale nie przestawałam biegać ani ćwiczyć z tym, że mniej intensywnie.

Potem jednak, gdy wszystko było ok, okazało się, że biegam może krótsze dystanse, ale prawie codziennie. A w końcówce ciąży (i do ostatniego dnia przed porodem) – już codziennie!

Ćwiczenia na początku 7 miesiąca ciąży

Ostatniego dnia przed porodem przebiegłam ok 3 km. Wiem, że dla wielu osób, biegająca ciężarna, to dziwny widok, ale czułam, że brzuch mi się napina, a bieganie bardzo pomagało 🙂

Video zobacz tutaj

 

I co dalej?

Niestety miałam cesarkę, więc na jakiś czas całkowicie musiałam zrezygnować z biegania i ćwiczeń, jednak już w pierwszych dniach po wyjściu ze szpitala próbowałam spacerować.

Zależało mi na szybkim powrocie do formy, bo ciało chciało już biegać, a z drugiej strony nie mogło bo rana po cesarce… 🙁  Starałam się więc jak najszybciej zacząć biegać.

Jak zacząć bieganie z wózkiem, zobacz tutaj

 

I tak,  w 3 miesiące po porodzie przebiegłam półmaraton i równocześnie, biegałam z wózkiem, a obecnie, po 11 miesiącach od porodu na pewno jestem w lepszej formie niż przed 🙂

Z jednej strony dlatego, że byłam aktywna w ciąży, a z drugiej, że i teraz praktycznie codziennie biegam lub spaceruję z wózkiem (obecnie z córeczką wózek wazy ponad 20 kg) i ćwiczę w miarę możliwości.

 

Tak więc po porodzie możesz mieć lepszą formę niż przed ciążą, jeśli tylko nie odpuszczasz i cały czas jesteś aktywna, zatem powodzenia 🙂

wege, wegatarianka, ciąża, anemia

WEGETARIANKA w CIĄŻY – czy nic Ci nie grozi?

Jeśli – tak jak ja – jesteś wegetarianką, to na pewno nie raz słyszałaś od mamy, babci, czy cioć pytanie:

 

To skąd Ty bierzesz siły, jak nie jesz mięsa? Przecież trzeba jeść mięso!

 

A kiedy zajdziesz już w ciążę, usłyszysz drugie, standardowe pytanie:

Ale w ciąży to już chyba będziesz jeść mięso???

 

Otóż NIE – nie będę! A w każdym razie ja tak odpowiadałam 🙂 Co by nie mówić, po prostu nie lubię mięsa. Nie smakuje mi, nie służy no i… to jest po prostu mięso (błeee…!).

 

Jednak ciąża jest ciążą. Człowiek się zastanawia, czy dziecko będzie się prawidłowo rozwijać i czy wszystko będzie ok?

U mnie na pierwszych badaniach, ginekolog był wręcz zachwycony wzorcowymi badaniami, bo wszystkie wyniki miałam bardzo dobre. Kłopoty zaczęły się w II trymestrze, gdy okazało się że mam anemię. Nawet niedużą, ale walczyłam z nią kilka miesięcy.

Najpierw były tabletki, potem zastrzyki, a potem… wkurzyłam się na te wszystkie specyfiki, a skoncentrowałam na odpowiednich produktach.

Bo o ile przed ciążą jadłam sporo orzechów (i zapewne to one dostarczały mi żelaza), to w ciąży po prostu mi „nie wchodziły”. Poszukałam więc żelaza gdzie indziej – konkretnie w kaszy (szczególnie gryczanej), w jajkach oraz w pietruszce. W końcówce ciąży zaczęłam też przyswajać orzechy, choć inne niż przed ciążą, bo np. smakowały mi orzechy pekan.

Czy anemia spowodowana była brakiem mięsa? Też niekonieczne, bo w podobno cierpi na nią 40% ciężarnych, a przecież większość kobiet je mięso 🙂

W każdym razie przetrwałam anemię i wszystko wróciło do normy. Córeczka urodziła się zdrowa i teraz także w okresie karmienia stosuję dietę wegetariańską.

 

Tak więc jeśli jesteś wegetarianką, na którą rodzina wywiera presję, to nie przejmuj się zanadto. Jeśli nie jedząc mięsa jesteś zdrowa, to prawdopodobnie tak też będzie z Twoim dzieckiem. A jeśli jednak, coś wzbudzi Twoje wątpliwości i będziesz mieć taka potrzebę, to jedz mięso. Ale nic na siłę 🙂

Powodzenia 🙂