Półmaraton Ziemi PUCKIEJ

Półmaraton Ziemi PUCKIEJ – Bieg z Wózkiem (RELACJA)

Półmaraton Ziemi Puckiej odbył się 27 lipca i przebiegłam go z wózkiem.

Szukałam jakiegoś fajnego biegu na lato i moją uwagę zwrócił właśnie Półmaraton Ziemi Puckiej. W Pucku nie byłam nigdy wcześniej, a bieg nad morzem wydawał się ciekawy.

 

Czy można biec z wózkiem?

Przed startem upewniłam się czy można biec z wózkiem. Głównie chodziło mi o trasę, bo jestem biegaczem „asfaltowym”, a już z wózkiem to tym bardziej.

W Regulaminie przeczytałam, że nawierzchnia jest: „asfaltowa za wyjątkiem: od 4,5 km do 5,2 km płyty jumbo, od 6,5 km do 7,5 km, nawierzchnia szutrowa, od 13 km do 16,5 km nawierzchnia szutrowa.” a więc ok – pomyślałam i się zapisałam.

 

Asfalt robi różnicę!

Bieg wiódł przez wioski otaczające Puck, potem kawałeczek nad samym morzem – bardzo pięknie! – następnie część przez las, potem przez miasto i końcówka ścieżką rowerową przy morzu.

Jeśli chodzi o „asfalt” to na większości trasy miał on straszne dziury i wyrwy. Do tego te płyty, górki a jeden odcinek był nawet piaszczystą ścieżką i pod górkę – z wózkiem nie było lekko!

 

półmaraton puck
„asfalt” i asfalt

Gdy już pojawił się prawdziwy, gładki asfalt, to miałam wrażenie, że płynę 🙂

 

Biegniemy, mama!

Półmaraton w Pucku to już mój czwarty półmaraton z córeczką. I choć nie ma ona jeszcze nawet półtora roczku, to już widać, że wie, że coś się dzieje. Czyli przeżywa, przygląda się i czuje emocje. Na tej trasie przez pierwsze pół godziny, jak nie dłużej wszystko obserwowała. Potem usnęła i obudziła się już po przekroczeniu mety.

 

 

Mimo to – jak to zwykle bywa – i tak stresowałam się, czy będzie spała, czy marudziła? I czy za bardzo jej nie wytrzęsie na tej wyboistej trasie… Ale było ok 🙂

 

Masowo czy kameralnie?

Zauważyłam, że są albo biegi naprawdę masowe – po kilka tys. osób, albo bardzo kameralne – jak ten, w Pucku, gdzie biegło ok. 300 osób.

 

szczęśliwe na mecie 🙂

 

Z jednej strony masówki są fajne, bo można zrobić życiówkę, są strefy kibiców i w ogóle jest to duże wydarzenie. Z drugiej strony, dla odmiany, taki niewielki bieg jest bardzo sympatyczny i też warto w takich brać udział 🙂

 

 

Ma dopiero ROCZEK, a za sobą TRZY półmaratony :)

Przypominam sobie jak rok temu, niedłgo po cesarce zaczynałam delikatnie truchtać. Nie zastanawiałam się wtedy nad tym, nie sądziłam, że będę biegać długie dystanse c córeczką. Co prawda, w niespełna 3 miesiące po porodzie przebiegłam półmaraton w Opolu, ale solo 🙂

 

Potem jednak postanowiłam spróbować biegów z wózkiem i na pierwszy ogień poszedł Półmaraton w Tychach.

Pogoda była… delikatnie mówiąc ekstremalna, bo w czasie obiegania jeziora Paprocany nastąpiło oberwanie chmury. I to był właśnie ten moment, kiedy córeczka postanowiła się obudzić i wychodzić z wózka 🙂 (wtedy jeszcze był to wózek gondolą!)

Za to zajęłyśmy III miejsce, co było dla mnie wielką zachętą do kolejnych wspólnych startów 🙂

Czytaj także: Relacja z biegu w Tychach

 

Kolejny półmaraton to Gdańsk. Pogoda znów dała popalić – cała trasa deszcz, a w pewnym momencie grad! Tu jednak biegło mi się stosunkowo dobrze, a córeczka przespała cały bieg 🙂

Tu relacja z biegu w Gdańsku

 

Trzeci półmaraton to Gdynia – chyba najtrudniejszy dla mnie bieg. I tym razem nie o pogodę chodziło, a o zbyt rzadko rozstawione punkty odżywiania. Więc w tym biegu dla mnie najważniejsze jest tylko to, że dobiegłam do mety:)

Relacja z półmaratonu w Gdyni

 

Zatem za nami już trzy półmaratony i kilka krótszych biegów na 5 i 10 km, więc ciekawe co będzie dalej? 🙂

Na pewno bieganie z dzieckiem to w pewnym sensie większy stres. A może nie stres, ale większa odpowiedzialność i myślenie: czy dziecku nie zimno, czy nie mokro (deszcz!), a może się obudzi, może będzie głodne?

Z drugiej strony, przebiegnięcie biegu z dzieckiem daje dużo większą satysfakcję. I co więcej, nie mam poczucia, że to JA przebiegłam, tylko, że MY przebiegłyśmy, bo przecież córeczka na to pozwoliła 🙂