biegowy z gondolą

Kupić wózek BIEGOWY z GONDOLĄ, czy zaczekać i kupić BIEGÓWKĘ?

Kilka osób pytało mnie, czy warto kupić wózek biegowy z gondolą?

Czy zaraz po porodzie malutkie dziecko „potrzebuje” mieć wózek biegowy z gondolą, czy też może najpierw kupić zwykły wózeczek, a biegówkę, gdy dziecko będzie siedzieć? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama (lub sam) biorąc pod uwagę kilka kwestii.

 

Biegówka kompaktowa

Zacznijmy od tego, że do wielu typowych biegówek można dokupić gondolę, więc jeśli kupujesz biegówkę, to wiele nie ryzykujesz 🙂 Możesz biegać, możesz nie biegać, tylko używać wózka z gondolą jak każdego innego. Co prawda podobno biegówkami gorzej się manewruje po sklepach, ale co tam… 🙂

 

Mama czy tata?

Najpierw pytanie, kto będzie biegał z wózkiem, mama czy tata? Jeśli tata, to spokojnie od razu możecie kupić wózek z gondolą i mąż czy partner może biegać z noworodkiem – choć wiadomo, że trzeba zachować szczególną ostrożność. Niech wybiera płaskie trasy i raczej puste, nie biega zbyt szybko – aby uniknąć ewentualnych kolizji, wywrotek czy wstrząsów na nierównościach.

bieganiezwozkiem.pl

 

A jeśli mama to…?

Jeśli biegać ma mama, to odpowiedz sobie na te pytania:

1/ Czy biegałaś przed ciążą?

2/ Czy biegałaś w trakcie ciąży? I do którego miesiąca?

3/ Czy ciąża i poród przebiegały prawidłowo?

3/ Czy masz planową cesarkę (lub jest ryzyko, że będziesz mieć cc)?

Kwestia wcześniejszej aktywności jest ważna, bo spotykam się z kobietami, którym podoba się idea biegania z wózkiem, choć same wcale… nie biegają! I tak szczerze, to mam spore wątpliwości, by taka kobieta tuż po porodzie chciała biegać. Więc jeśli nie biegałaś przed ciążą i nie biegałaś w trakcie ciąży, to spokojnie możesz poczekać aż dziecko będzie siedzieć (a Ty nadal będziesz myśleć o bieganiu) i spróbować truchtać z biegówką.

Jeśli biegałaś przed ciążą, a w trakcie ciąży nie (lub np. tylko w początkowych miesiącach) to…

Przebiec PÓŁMARATON z MALUSZKIEM w GONDOLI?! (relacja z Tychy Półmaraton)

O Tyskim Półmaratonie usłyszałam na jakiś miesiąc przed tym wydarzeniem, a zainteresował mnie z uwagi na to, że była tam kategoria biegu z wózkiem.

 

Mimo to ani się nie przygotowywałam, ani nie zapisałam. Jednak bieg mnie kusił 🙂

Finalnie, pojechałam do Tych w sobotę przed biegiem, gdy zapisy on-line były już zamknięte i załapałam się na jedno z rezerwowych miejsc.

 

Cały czas jednak był dylemat, czy biec samej czy z córeczką, która dopiero tygodniu poprzedzającym bieg skończyła dopiero pół roczku. W końcu maratony i półmaratony biega się raczej z dziećmi siedzącymi w spacerówkach i nie słyszałam, by ktoś biegał z dzieckiem w gondoli…

 

W dniu biegu (02.09.2018) postanowiłam jednak spróbować biec z córeczką – gdyby było coś nie tak, zejdę z trasy – pomyślałam i pobiegłam! A tak wyglądał start wózków:

 

 

Przyznam, że tempo innych biegaczy z wózkami wydawało mi się bardzo szybkie i od razu uplasowałam się gdzieś pod koniec naszego peletonu. Potem jednak złapałam rytm i biegłam całkiem szybko.

 

Córeczka zasnęła jeszcze przed startem i choć zaczęło kropić, to nadal smacznie spała, gdy biegliśmy ulicami Tych. Potem jednak zaczęło padać mocniej, a gdy dobiegliśmy do Jeziora Paprocańskiego nastąpiło istne oberwanie chmury!

Lało strasznie, na ścieżce porobiły się błotniste kałuże, a tu trzeba obiec całe jezioro (ok. 5-6 km)! I właśnie w tym momencie obudziła się moja córeczka. Próbowała usiąść w wózku i wyglądała przez osłonkę moknąc na deszczu.

Kilka razy się zatrzymywałam, by położyć ją z powrotem, a ona z ciekawości znów wstawała 🙂 W końcu się położyła, ale zaczęła płakać – w końcu nie tylko ja byłam cała mokra ale i wózek przemokł przy tak ulewnym deszczu.

Gdyby taka sytuacja zdarzyła się w centrum miasta – na pewno zeszłabym z trasy. Robiąc pętlę wokół jeziora, nie było takiej możliwości, by gdziekolwiek się schronić, więc biegłam dalej…

 

W końcu obiegłyśmy jezioro i okazało się, ze do mety jest „tylko” 5 km. Pomyślałam, że jakoś dobiegnę, szczególnie, że deszcz jakby zelżał.

Na dalszym odcinku trasy – już przez miasto – niestety lunęło jeszcze raz (!) ale w końcu chmura przeszła i biegłam dalej.

Córeczka jeszcze popłakiwała, więc śpiewałam jej piosenki i jakoś dobiegłyśmy.

 

Mokre na mecie 🙂

Zaraz po przebiegnięciu mety, karmienie i poszukiwanie taty (mąż nie sądził, że tak szybko dobiegnę i się z kimś zagadał), który przygotował suche rzeczy dla córeczki.

 

Jak się okazało, półmaraton przebiegłam z czasem 2:06 i zajęłam trzecie miejsce biegu z wózkiem kobiet! Pierwszy nasz bieg na takim dystansie i od razu podium 🙂

III miejsce na Tyskim Półmaratonie

 

 

Ogólne wrażenia po biegu to:

  • biegnąc z dzieckiem, jest mega adrenalina i odpowiedzialność za maluszka, a także wielka radość z ukończenia biegu 🙂
  • można biec z dzieckiem w gondoli, ale na pewno jest to sprawa indywidualna
  • organizatorzy półmaratonu w Tychach zrobili naprawdę miły gest puszczając wózkarzy jako pierwszych 🙂
  • duży plus za posiłek wegetariański na mecie!  🙂  (zdarzyło mi się być na półmaratonie, gdzie po biegu podano smażoną kiełbasę i piwo 🙂 )