Po świętach wielkanocnych wróciłam do domu i uznałam, że bez względu na rozwój sytuacji, trzeba żyć normalnie.
Przede wszystkim zajmowałam się córeczką (żłobek zamknięty) i skupiłam się na pracy. W tym czasie też – czyli po powrocie ze wsi do miasta – pewną bolączką była maseczka.
Oddychanie
Z jednej strony, chciałam się dostosować, ale z drugiej… Jeśli ja, osoba wysportowana idąc, zaczynam sapać, to coś jest nie tak. Z bieganiem jeszcze gorzej. Wypróbowałam to dwa razy. I za każdym razem po ok 1 km biegu byłam tak podduszona, że nawet po zdjęciu maski, ledwo dyszałam.
W końcu zadzwoniłam do przychodni – konsultacja telefoniczna, bo nie przyjmują. I pani doktor powiedziała, że nosić maski nie muszę. A jeśli chodzi o zaświadczania to, ani nie trzeba mieć ani ich nie wydają. I tak maskę przestałam nosić. Jak do tej pory raz mi zwrócono uwagę, parę razy zapytano, ale zwykle wystarczyło wyjaśnienie o problemach z oddychaniem.
Żłobek
Jak wiadomo wszystkie placówki oświatowe były zamknięte. W końcu rząd ogłosił, że żłobki i przedszkola można otworzyć. Super, tylko… pojawiło się wiele „ale”. I w efekcie naszego żłobka do tej pory nie otworzono, może od czerwca będzie.
Ale nie powiem, bycie pełnowymiarową mamą bardzo mi się podoba 🙂 Bardzo fajnie jest mieć możliwość spędzania więcej czasu z córeczką i być tak na 100% (a pracować wtedy gdy dziecko śpi…).
Gospodarka
Mam nadzieję, że ta cała epidemia zmierza ku końcowi, ale myślę, że jest tu coś bardzo nie tak.
Branże takie jak kosmetyczna, gastronomiczna czy hotelarska i wiele innych, przeżyły trudny czas. To znaczy jedne przeżyły, inne padły, a jeszcze inne zrobią to wkrótce.
I nie bardzo rozumiem, dlaczego sklepom spożywczym POZWOLONO działać dalej i tam ekspresowo można było wprowadzić nowe zasady – maski, ekrany, rękawiczki – dlaczego?
Bo musimy jeść? Przecież skoro było tak źle, to i spożywczaki trzeba było zamknąć, a żywność rozwozić przez wojsko.
To samo jest teraz w innych branżach – rękawiczki, odstępy, dezynfekcja. Ale dlaczego teraz, a nie dwa miesiące temu? Dlaczego te firmy musiały stracić tak kolosalne pieniądze?
Ktoś może pomyśleć, że jego branży na szczęście nie dotknął kryzys. Ale to tylko kwestia czasu – to jest system naczyń zamkniętych. A ja mam wrażenie, że takimi panicznymi decyzjami, wylano dziecko z kąpielą…Niestety.
Normalność?
Tak więc teraz mamy odmrażanie gospodarki i powrót do normalności. Z tym, że to nie będzie normalność jaką znamy, a raczej krajobraz po burzy. Jeszcze nikt nie wie, jakie są straty…
Chyba tym wpisem, zakończę mój „pamiętnik”, chyba, że corona wróci – oby nie! 🙂
Zobacz też wcześniejsze wpisy:
Koronawirus PAMIĘTNIK: Spokojny początek…
Koronawirus PAMIĘTNIK: Wyjazd i przyjazd
Koronawirus PAMIĘTNIK: No i stało się…