Koronawirus PAMIĘTNIK: Jak w książce!

Gdy przyjechałam na wieś, by tu spędzić czas rządowych ograniczeń związanych z koronowirusem, od razu przyszły mi do głowy literackie skojarzenia z tą sytuacją.

Pierwsze to „Domek na Prerii” a raczej cała seria tych książek. Drugie to książki dotyczące II wojny światowej.

Dom, w którym spędzamy czas epidemii

Jest oddalony od najbliższych sąsiadów o ok. 1,5 kilometra w jednym kierunku. Ruszając w innych kierunkach, napotkamy tylko górki i las. Być może te półtora km to nie dużo (szczególnie, gdy ma się samochód), daje jednak wrażenie odosobnienia i przygody. Szczególnie, że aby do tych zabudowań dotrzeć, trzeba dwa razy przejechać przez strumyk.

Tym samym mam poczucie, że jesteśmy tu sami i też „skazani” na siebie i swoje towarzystwo. Podobnie jak rodzina Ingallsów w „Domku na prerii”. Podobnie jest także z zajęciami – czas wypełniają domowe zajęcia i spacerki w okolicy – jako że nie ma tu nikogo. I tak jak w „Domku” nie było różnych gotowych przekąsek, tak i mnie na wsi chce się gotować i jeść „gotowane”, więc chyba jest tu inne powietrze.

Drugie skojarzenie

Czyli wojna. Tu nie chodzi mi o konkretny tytuł, ale o całą sytuację opisaną w wielu powieściach czy pamiętnikach, jakie czytałam. Analogie są oczywiste, bo i w przypadku wojny i w przypadku epidemii jest „wróg” i jest walka. I nawet ci którzy nie są na linii frontu, odczuwają wiele konsekwencji sytuacji. Mam tu na myśli:

– oderwanie od rodziny – u niektórych bardzo dosłowne i od najbliższej rodziny (np. gdy ktoś musiał zdecydować o pracy za granicą i wie, że nie może teraz przyjechać), ale też oderwanie nawet gdy jesteśmy w tym  samym mieście, a wiemy że nie powinniśmy się odwiedzać

– różne charaktery – w czasie wojny często przypadkowi ludzie zamieszkiwali w jednym domu i musieli się znosić, musieli jakoś dostosować swoje charaktery do sytuacji i na dodatek nie wiedzieli jak długo to potrwa. Teraz jest podobnie, bo nawet jeśli jesteśmy w domu z najbliższą rodziną, to spędzamy ze sobą znacznie więcej czasu niż w normalnym trybie

– zamknięcie – może nie tak dosłowne jak w czasach II wojny (ukrywanie się, czy chowanie w schronach, po lasach), ale w pewnym stopniu jesteśmy odizolowani od świata i swojego zwykłego życia

– ograniczenia – nikt z nas nie lubi słyszeć, że czegoś mu nie wolno, że musi się powstrzymać – obecnie tyczy się to trywialnych rzeczy: wyjścia na rower czy pójścia do fryzjera.

– lęki i obawy – w czasie wojny tyczyły się one przede wszystkim życia, ale też choćby tego czy będzie, co jeść; także teraz wiele osób ma obawy co do swojej przyszłości – szczególnie pracy i finansów.

Tak więc patrząc na koronawirusa pod kątem literackich porównań, gołym okiem widać, że to, co dzieje się teraz jest próbą charakteru. Dla wielu próbą trudną i pewnie będą też ekonomiczne „ofiary” tej próby (utrata pracy, zarobków, zamknięcie firmy). A społeczne, opcje są dwie, albo będzie więcej rozwodów, albo… więcej dzieci 🙂

 

Zobacz też wcześniejsze wpisy:

Koronawirus PAMIĘTNIK: Spokojny początek…

Koronawirus PAMIĘTNIK: Wyjazd i przyjazd

Koronawirus PAMIĘTNIK: No i stało się…