Koronawirus PAMIĘTNIK: Komplikacje i pozytywy

Koronawirus to oczywiście dla wielu z nas poważny problem – czy to zdrowotny, czy rodzinny (np. rozłąka z bliskimi), czy ekonomiczny – utrata pracy czy upadek firmy.

U mnie z całej tej sytuacji pojawiły się i pozytywy i negatywy. Przez rządowe obostrzenia, dotknęły mnie pewne komplikacje, a jednocześnie – spełniły się dwa marzenia, czy też postanowienia!

 

Komplikacje

 

REMONT

Z końcem marca zakończyłam remont mieszkania (gehenna!) i liczyłam na to, że spokojnie je sobie teraz urządzę. Ale nic z tego! Bo sklepy meblowe są pozamykane, a zakupy „gabarytów” przez internet to spore ryzyko. Bo gdyby mebel mi się jednak nie podobał, czy też kolor byłby inny, miałabym spory problem z odesłaniem takiego przedmiotu.

O ile jednak można trochę przeżyć z jednym łóżkiem i jedynie szafkami kuchennymi, to bez ciepłej wody i ogrzewania jest trochę słabo. Niestety – żaden instalator teraz nie pofatyguje się, by zainstalować piec…

 

PLANY

Na kwiecień miałam zaplanowany udział w półmaratonie i w szkoleniu motywacyjnym. Obydwie te imprezy odwołano.

Półmaraton w Poznaniu odbędzie się dopiero za rok, a szkolenie w listopadzie. I tak kwiecień, który miał być „załadowany” bo te dwa wyjazdy, do tego święta i jeszcze inne sprawy. A tymczasem stał się miesiącem o zupełnie innym charakterze.

 

PRACA

Pomimo obostrzeń ja nadal pracuję, ale nie wszystkie firmy nadal działają. Inne przedsiębiorstwa czy instytucje pracują w ograniczonym zakresie, co znacznie utrudnia mi życie, bo pewnych spraw zwyczajnie nie mogę załatwić.

Zauważyłam też, że ci którzy pracują, często stosują „spychologię”. Tak jakby zazdrościli tym, którzy teraz pracować nie mogą. A przecież powinno być na odwrót – bo osoby, które przymusowo siedzą w domu są w trudnej sytuacji i nie wiedzą też, czy będą mieli do czego wrócić (poza „budżetówką” oczywiście).

 

Spełnione marzenia

Dzięki sytuacji spowodowanej przez epidemię koronawirusa spełniły się moje dwa marzenia, co jest dosyć zaskakujące!

 

ODWOŁANY MARATON

Pierwsze to jedno z moich postanowień noworocznych, bo w zeszłym roku przeciążyłam swój organizm. Teraz postanowiłam, by biegać raczej dla przyjemności niż dla wyniku. Tymczasem po zapisaniu się na półmaraton w Poznaniu (miał być w połowie kwietnia), już z początkiem marca biegałam bardziej treningowo i stresowałam się słabą formą.

Tymczasem po odwołaniu biegu, całe napięcie zeszło – biegi (w ramach spaceru) wykonuję dla czystej przyjemności 🙂

 

BEZ NETU

Moja praca wymaga stałej obecności on line. Nie ma wyjazdu bez komputera i nie ma dnia bez pracy – świątek, piątek, weekend, dzień czy noc. I tak na początku marca powiedziałam do kogoś, że dla mnie prawdziwy odpoczynek to byłby, jakbym przez parę dni nie musiała pracować i mogła oderwać się od internetu. Ale w domyśle było, że to niemożliwe.

A tu voilà! Jestem na wsi, nie ma tu żadnego internetu, więc przez ten cały czas pozwoliłam sobie na aż TRZY dni bez internetu! (w kolejne już jeździłam „do pracy”).

 

W szerszej skali

Myślę, że podobne zjawiska można zaobserwować i w szerszej skali – że jest coś negatywnego, ale też coś pozytywnego.

Ja sama zwróciłam uwagę na kwestię konsumpcjonizmu – choćby w sklepach spożywczych. Nieraz widziałam supermarketach ludzi, którzy za zakupy płacili np. 300 zł. a więc sporo, a de facto nie kupowali nic konkretnego. A to rukola, wędzony łosoś, pomidorki, jakiś alkohol i słodycze czy przekąski. Teraz ten sam typ człowieka idzie na zakupy z kartką i może też wyda 200 czy 300 zł. Ale kupuje prawdziwe jedzenie.

Trudno mi ocenić, jak zmiana takich postaw przekłada się na wynik ekonomiczny marketów. Na pewno jednak przystopowanie konsumpcji, dobre jest dla naszej planety.

 

Zobacz też wcześniejsze wpisy:

Koronawirus PAMIĘTNIK: Spokojny początek…

Koronawirus PAMIĘTNIK: Wyjazd i przyjazd

Koronawirus PAMIĘTNIK: No i stało się…

Koronawirus PAMIĘTNIK: Jak w książce!