Mama SAMA! Czy naprawdę WYŚPISZ się w HOTELU? (prawdziwa historia:))

Każda młoda mama to zna: od wielu miesięcy nie przespałaś ani jednej nocy.

Albo karmienie, albo przewijanie. Czasem też zabawa, gdy dzidziuś w środku nocy obudzi się w rozrywkowym nastroju 🙂 Nie raz zasypiasz podczas karmienia, albo gdy śpisz, to nie słyszysz że dziecko enty raz płacze w nocy. Jesteś tak zmęczona, że trudno Cię obudzić…

 

Masz tylko jedno marzenie: WYSPAĆ SIĘ! ?

 

I nagle nadchodzi ten dzień, gdy musisz (bądź chcesz?) wyjechać gdzieś sama. Z jednej strony cieszysz się na chwilę odpoczynku, a z drugiej masz wyrzuty sumienia, że się cieszysz… i że „zostawiasz” dziecko. Bo oczywiście, gdy mąż wyjeżdża to wyjeżdża, ale gdy to kobieta wyjeżdża to znaczy, że ZOSTAWIA dziecko (czytaj: wyrodna matka!).

Z trzeciej strony, martwisz się, jak oni sobie beze mnie poradzą…? ?

 

No ale cóż… wyjeżdżasz. Co prawda masz w planie kilka spotkań i trochę zaległej pracy do podgonienia, ale za to NOC… Noc będzie tylko Twoja! – nareszcie się wyśpisz ?

 

I faktycznie, zasypiasz gdy tylko przyłożysz głowę do poduszki. Co z tego, skoro w nocy budzą Cię różne szmery i hałasy – jak to w hotelu – ktoś idzie korytarzem, ktoś zamyka drzwi. Budzisz się co chwilę przerażona i zastanawiasz się, gdzie jesteś i GDZIE jest moje DZIECKO!?

„Aaa.. w hotelu jestem… no i… odpoczywam…”

 

Rano budzisz się średnio wyspana i dzwonisz do domu. Jak się okazuje, bez Ciebie świat się nie zawalił i wszyscy się dobrze mają. Zaraz, zaraz – jak to możliwe?

Ale dobrze, dziś dzień roboczy – spotkania itp. Druga noc zapowiada się lepiej. Przesypiasz prawie całą aż do… aż do 5 rano. Przewracasz się z boku na bok i w końcu – znów niewyspana – wstajesz. ?

 

Przed Tobą kolejny dzień „relaksu” i „odpoczynku”. Dzwonisz do męża, który mówi, że w domu wszystko ok i dziecko też ok, więc sobie odpoczywaj kochanie…

Słowem, wcale nie jestem im potrzebna? – myślisz.

 

A może… a może faktycznie wyluzować i się porelaksować? ?

 

ps. foto/rysunek to mój autoportret ?

 

Czy CHCESZ, żeby Twój MĄŻ był SUPER TATĄ? Uważaj bo…

Na pewno każdy z nas zna taki obrazek:

Kobieta wychodzi na „spacerek”. Jedną ręką pcha wózek, z drugiej strony idzie starsze dziecko. Matka uspokaja to pierwsze i goni to drugie, które ciągle odbiega gdzieś dalej.

 

Po drodze wchodzą do sklepu, gdzie dwójka zgodnie marudzi (bo gorąco!) i kobieta jeszcze gdzieś w wózku upycha zakupy.

„Zrelaksowana” wraca do domu i tu zaczyna się dalsza zabawa – przewijanie, karmienie itp. Jeśli dzieci usną, to matka w tym czasie – zamiast odpocząć – korzysta z okazji i sprząta, pierze, gotuje, prasuje itp.

I tak ciągle. Nikt jej za to nie pochwali i nie da laurki.

Ale, ale! Przecież do akcji może wkroczyć super tata! 🙂

 

Gdy tata zajmuje się dziećmi, to po za tym „zajmowaniem” nie zrobi nic. Nie posprząta, obiadu nie ugotuje, ale pewne jest jednak, że zrobi jedną rzecz, a mianowicie bałagan.

Rozleje mleko i nie wytrze, bo „przecież karmię„. Po przewinięciu malucha, pieluchę rzuca na podłogę, bo „przecież teraz muszę ubrać„. Prania też nie powiesi i nie umyje naczyń, bo „przecież zajmuję się dzieckiem!„.

Kiedy żona wróci do domu zastanie totalny chaos do ogarnięcia, a mąż jeszcze się pożali, że głodny, bo przecież nie miał jak zjeść, bo dzieckiem się zajmował…

 

Podobnie poza domem.

Kobieta niańcząca gromadkę dzieci nikogo nie dziwi. Ale jeśli już tata weźmie potomka na rękę, popcha wózek czy też – no szok! – zmieni pieluchę, to spotka się z licznymi zachwytami pań o poglądach z poprzedniej epoki: „o, jaki dobry tata„, „jak to się ładnie zajmuje dzieckiem„.

 

Tak więc, jeśli chcesz, by Twój mąż był super tatą, to uważaj – to może być mocno wkurzające 🙂

 

fot. – moje osobiste dzieło 🙂

To wcale NIE wygląda jak w REKLAMACH! :) Jak ODKRYĆ uroki MACIERZYŃSTWA?

Czy przed porodem doświadczone matki ostrzegały Cię?

 

„Tylko sobie nie wyobrażaj, że to wygląda jak w reklamach!

Że maluszek będzie się słodko uśmiechał i gaworzył.

Nie, nie! Małe dziecko to płacz, zarwane noce, kolki, kupki, ząbkowanie itd…”

 

Mnie oczywiście kilka osób w taki, czy podobny sposób „przestrzegało” 🙂 Patrzyłam na to z przymrożeniem oka, bo przecież wiele matek jest również zafiksowanych pozytywnie na macierzyństwo.

 

Dopiero, gdy sama urodziłam, zakosztowałam prawdziwego macierzyństwa. I owszem… np. należą do osób, które mają uporządkowany tryb życia. Lubię kłaść się spać ok 22, a wstawać o 6. Teraz mogę tym zapomnieć.

Bezdzietna kobieta ma czas, by zajmować się tylko sobą (względnie swoim ukochanym 🙂 ), teraz priorytety są inne.

Kupki, kolki, płacze, ząbkowanie, wstawanie na nocne karmienie, albo dlatego że maluszkowi wypadł z buzi smoczek (czasem i 10 razy w ciągu nocy). Czy któraś z nas powie, że to lubi…?

A jednak!

Powiem szczerze, że już w pierwszych dniach, czy nawet godzinach mówiłam sobie, że to jest właśnie TA CHWILA i że ona się już nie powtórzy.

Ciężko wstawać w nocy na karmienie, ale za jakiś czas, gdy skończysz karmić, z czułością będziesz wspominać ten czas. Tak samo jak inne elementy opieki nad dzieckiem.

W każdym razie, może tak być, że będziesz je dobrze wspominać, jeśli nie będziesz traktować ich jak udrękę, tylko jak chwilę, która niedługo minie.

 

Nigdy nie byłam typem macierzyńskim, który cieszy się na widok każdego napotkanego niemowlęcia. A jednak dzięki takiemu podejściu, jak piszę wyżej, opieka nad córeczką jest dla mnie wielką radością.