ROZTERKI

Żłobkowe ROZTERKI każdej MAMY. Jak sobie z nimi poradzić?

Dajesz dziecko do żłobka czy przedszkola, jednak wiążą się z tym liczne rozterki.

Jeśli w Twoim otoczeniu jest mąż czy partner, babcia, dziadek, teściowie, ciotki i kuzynki – może być jeszcze trudniej. Każda z tych osób dokłada swoje zdanie, a Twoje rozterki rosną.

U mnie jest tak, że na wszystko patrzę z pewnym dystansem, ale i tak pojawiają się wątpliwości i dylematy.

 

Po pierwsze: dać do żłobka czy nie?

Jeśli kobieta bezwzględnie MUSI wrócić do pracy (np. jest sama, musi zarabiać i koniec), to jeden dylemat ma z głowy 🙂

Jeśli jednak są jakiekolwiek inne opcje – opiekunka, dziadkowie, czy też przedłużona opieka samej mamy – to rodzinka zapewne będzie nalegać na to byś siedziała w domu 🙂 choć nie jest to standard.

 

Po drugie: Kariera

A może mogłabyś zostać dłużej w domu z pociechą, ale po prostu lubisz pracować, chcesz wychodzić do pracy i być aktywna? Wyrodna matka!!! Oj, wyrodna! Zamiast biegać z maluchem przyssanym do piersi CO NAJMNIEJ do 2 roku życia, to Ty wolisz ganiać w szpilkach po biurze?! Nieładnie!

No i jak to wszystko pogodzić? Oczywiście są kobiety, które po urodzeniu dziecka od razu myślą o kolejnym i wcale nie chcą wracać do pracy. Ale jeśli jesteś osobą, dla której paca jest ważna, to nie znaczy, że dziecko jest nieważne! Nieraz siedząc przy komputerze będziesz czuć wyrzuty sumienia i tęsknić za swoim maluszkiem…

 

Po trzecie: Pierwsze dni

Może być ciężko. Dzieci są różne i niektóre bardzo chętnie zostają w żłobku czy przedszkolu. Inne… przez cały okres żłobkowy codziennie płaczą, a po 10 czy 15 minutach zaczynają się świetnie bawić i potem nie chcą wracać do domu. A na drugi dzień… to powtórka z rozrywki!

Trzeba też pamiętać, że wiele zależy od samego żłobka. Warto zwrócić uwagę na komunikaty dawane przez malucha – może w danej placówce dzieje się coś złego?

 

Po czwarte: Czy dziecko polubi opiekunki?

Ha! To jest dobre. Najpierw martwisz się, czy Twoja pociech polubi panie w żłobku/przedszkolu (i vice versa). A jeśli już polubi, to… możesz poczuć zazdrość widząc jak świetnie się bawią! Jak to?! To jakaś obca kobieta cały dzień spędza z moim dzieckiem, a ja tkwię w biurze?

 

A u mnie?

Moja córeczka kilka miesięcy temu zaczęła chodzić do żłobka i nie da się ukryć, że jako mama mam rozterki i wyrzuty sumienia.

A idzie to tak: zaprowadzam córkę do żłobka i np. zaplanowałam sobie, że pobiegam. Biegam i myślę: no ja tu biegam, a dziecko z obcymi siedzi (wyrodna matka!). Bo w tym czasie powinnam robić tylko rzeczy bardzo, ale to bardzo pożyteczne – pracować, sprzątać – no utyrać się porządnie „za karę”! Ale hola, hola! Przecież trzeba mieć też czas dla siebie, by PO ŻŁOBKU mieć siłę na zabawę, spacerki itp.

Albo – pracuję, ale w okolicy godz. 13 czy 14 pani ze żłobka pisze mi że córeczka wcale nie spała. Wiedząc zatem, że tego snu potrzebuje –  a zasypia najchętniej w wózku – rzucam wszystko (na szczęście praca mi na to pozwala) i idę po nią, a potem na spacer z wózkiem (dobra matka!?).

Panie w żłobku lubią córeczkę bardzo. I czasem jestem troszkę, tak ciut zazdrosna. Tłumaczę sobie jednak, że to dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo przez to podchodzą z sympatią do zajmowania się.

 

Ku końcowi

Zmierzając ku końcowi, droga Mamo, myślę że te wszystkie wątpliwości wpisane są w naszą rolę jako matki. I tych dylematów nie unikniemy, bo nie da się znaleźć złotego środka. Trzeba przyjąć do wiadomości, że rozterki są i je… zaakceptować 🙂

 

 

Czy CHCESZ, żeby Twój MĄŻ był SUPER TATĄ? Uważaj bo…

Na pewno każdy z nas zna taki obrazek:

Kobieta wychodzi na „spacerek”. Jedną ręką pcha wózek, z drugiej strony idzie starsze dziecko. Matka uspokaja to pierwsze i goni to drugie, które ciągle odbiega gdzieś dalej.

 

Po drodze wchodzą do sklepu, gdzie dwójka zgodnie marudzi (bo gorąco!) i kobieta jeszcze gdzieś w wózku upycha zakupy.

„Zrelaksowana” wraca do domu i tu zaczyna się dalsza zabawa – przewijanie, karmienie itp. Jeśli dzieci usną, to matka w tym czasie – zamiast odpocząć – korzysta z okazji i sprząta, pierze, gotuje, prasuje itp.

I tak ciągle. Nikt jej za to nie pochwali i nie da laurki.

Ale, ale! Przecież do akcji może wkroczyć super tata! 🙂

 

Gdy tata zajmuje się dziećmi, to po za tym „zajmowaniem” nie zrobi nic. Nie posprząta, obiadu nie ugotuje, ale pewne jest jednak, że zrobi jedną rzecz, a mianowicie bałagan.

Rozleje mleko i nie wytrze, bo „przecież karmię„. Po przewinięciu malucha, pieluchę rzuca na podłogę, bo „przecież teraz muszę ubrać„. Prania też nie powiesi i nie umyje naczyń, bo „przecież zajmuję się dzieckiem!„.

Kiedy żona wróci do domu zastanie totalny chaos do ogarnięcia, a mąż jeszcze się pożali, że głodny, bo przecież nie miał jak zjeść, bo dzieckiem się zajmował…

 

Podobnie poza domem.

Kobieta niańcząca gromadkę dzieci nikogo nie dziwi. Ale jeśli już tata weźmie potomka na rękę, popcha wózek czy też – no szok! – zmieni pieluchę, to spotka się z licznymi zachwytami pań o poglądach z poprzedniej epoki: „o, jaki dobry tata„, „jak to się ładnie zajmuje dzieckiem„.

 

Tak więc, jeśli chcesz, by Twój mąż był super tatą, to uważaj – to może być mocno wkurzające 🙂

 

fot. – moje osobiste dzieło 🙂