To wcale NIE wygląda jak w REKLAMACH! :) Jak ODKRYĆ uroki MACIERZYŃSTWA?

Czy przed porodem doświadczone matki ostrzegały Cię?

 

„Tylko sobie nie wyobrażaj, że to wygląda jak w reklamach!

Że maluszek będzie się słodko uśmiechał i gaworzył.

Nie, nie! Małe dziecko to płacz, zarwane noce, kolki, kupki, ząbkowanie itd…”

 

Mnie oczywiście kilka osób w taki, czy podobny sposób „przestrzegało” 🙂 Patrzyłam na to z przymrożeniem oka, bo przecież wiele matek jest również zafiksowanych pozytywnie na macierzyństwo.

 

Dopiero, gdy sama urodziłam, zakosztowałam prawdziwego macierzyństwa. I owszem… np. należą do osób, które mają uporządkowany tryb życia. Lubię kłaść się spać ok 22, a wstawać o 6. Teraz mogę tym zapomnieć.

Bezdzietna kobieta ma czas, by zajmować się tylko sobą (względnie swoim ukochanym 🙂 ), teraz priorytety są inne.

Kupki, kolki, płacze, ząbkowanie, wstawanie na nocne karmienie, albo dlatego że maluszkowi wypadł z buzi smoczek (czasem i 10 razy w ciągu nocy). Czy któraś z nas powie, że to lubi…?

A jednak!

Powiem szczerze, że już w pierwszych dniach, czy nawet godzinach mówiłam sobie, że to jest właśnie TA CHWILA i że ona się już nie powtórzy.

Ciężko wstawać w nocy na karmienie, ale za jakiś czas, gdy skończysz karmić, z czułością będziesz wspominać ten czas. Tak samo jak inne elementy opieki nad dzieckiem.

W każdym razie, może tak być, że będziesz je dobrze wspominać, jeśli nie będziesz traktować ich jak udrękę, tylko jak chwilę, która niedługo minie.

 

Nigdy nie byłam typem macierzyńskim, który cieszy się na widok każdego napotkanego niemowlęcia. A jednak dzięki takiemu podejściu, jak piszę wyżej, opieka nad córeczką jest dla mnie wielką radością.

KOLKA podczas BIEGANIA? Poznaj NIESMACZNY, ale bardzo SKUTECZNY SPOSÓB na BÓL BRZUCHA podczas BIEGU!

Kolka to ostry ból brzucha. Pojawia się w najgorszych momentach biegowej kariery, bo najczęściej podczas zawodów biegowych! Pomóc może naprawdę niesmaczny sposób na tę dolegliwość 🙂

 

Swego czasu, dosyć często łapała mnie kolka – nawet podczas moich porannych truchcików.

Poczytałam wtedy na temat kolki – najpierw jak jej zapobiec, i tak:

  • Nie jedz nabiału na śniadanie – ok, faktycznie czasem jadłam na śniadanie serek wiejski z bananem; niestety odstawienie serka nie pomogło
  • Druga rada – nie jedz produktów z błonnikiem przed biegiem – czyli odpadła także druga opcja śniadaniowa – kaszki i płatki poszły w odstawkę – cóż… nie pomogło
  • Jedz na dwie godziny przed biegiem – ok… ale jeśli jem co ok. 3 godziny, to znaczy, że będę głodna – więc ta rada też odpada 🙂

 

Zapobieganie mi nie wyszło. Pozostało więc LECZENIE. Nie mówię tu jednak o farmaceutykach, ale o radach typu wyciągnięcie rąk do góry, głębokie oddechy, czy wstrzymywanie oddechu. W internecie można też przeczytać, by uciskać bolącą część brzucha – oj, przebiegłam ładnych parę kilometrów ściskając sobie bok 🙂

 

Ale wiecie… średnia to wszystko pomaga. Kolka najczęściej po jakimś czasie mijała samoistnie. Jest jednak pewien niesmaczny sposób na kolkę. Może nie będzie pomocny u każdego, ale warto spróbować.

Chodzi o… bekanie 🙂 W końcu kolka często powiązana jest z jedzeniem, a już niemowlęta wiedzą, że po posiłku powinno nam się odbić 🙂

Jako dorośli nie robimy tego, bo to nieelegancko, lub po prostu nie czujemy takiej potrzeby. Jeśli jednak biegniesz i nagle łapie Cię kolka, spróbuj zacząć bekać! 🙂 Wypuścisz tym sposobem gazy z układu trawiennego i dosłownie sobie ulżysz.

Sposób nieelegancki, ale często… skuteczny! 🙂