Porwanie numer dwa – jak rasowy kidnaper!

W ostatnim dniu maja 2020 r. mój były mąż uprowadził córeczkę bez mojej wiedzy i zgody.

Przetrzymywał ją ponad miesiąc (więcej na ten temat TUTAJ) i po wielu stresujących sytuacjach, dyskusjach ponownie podpisaliśmy między sobą porozumienie dotyczące opieki. Miało być one stosowane do czasu rozstrzygnięć sądu.

Jednak mój ex także i to porozumienie miał w głębokim poważaniu. Zamiast przekazać mi córeczkę na 1 sierpnia, była u mnie dopiero od 5 sierpnia, 6 znów zabrał. Więc de facto ze mną swój czas zaczęła 7 sierpnia i miała być ze mną do 20.08.

 

Wyjechałyśmy na krótki urlop i do miasta wróciłam 17 sierpnia. Tego dnia po południu rozmawiałam z byłym mężem, który – jak się później okazało – zachował się jak rasowy kidnaper.

Najpierw powiedział, że przyjedzie 20 lub 21 sierpnia, a może nawet później i czy córka może u mnie zostać dłużej? Oczywiście potwierdziłam. Jednak te jego pytania tylko miały uśpić moją czujność.

Na drugi dzień zaprowadziłam córeczkę do żłobka i sama zaczęłam nadrabiać zaległości firmowe. Zadzwonił do mnie ok. godz. 11 – taki przyjacielski telefon, co robię i czy córka w żłobku?

Powiedziałam, że tak, a ja idę coś załatwić. Ten telefon miał go tylko upewnić, że ma wolną drogę. Bo w pół godziny później dostałam wiadomość, że zabrał dziecko, ze żłobka! Bez mojej wiedzy, zgody i w moim czasie.

Jak się później okazało, przyjechał wcześniej, celowo zaparkował gdzieś daleko. Wszystko po to, by porwać dziecko.

 

Podobnie jak przy poprzednim zdarzeniu, służby są bezsilne, bo jako ojciec z pełnymi prawami, jest w swoim prawie. Ustawodawcy nie zwracają tu uwagi na łamanie prawa dziecka i traktowanie córeczki jak przedmiot – zabieranie z zaskoczenia, w dowolnym czasie i wywożenie z dala od mamy…